Jestem kłębkiem nerwów. Cały czas coś złego się dzieje... Zaczęło się od awarii samochodu. Naprawa 2000 zł. Po tygodniu chcemy jechać na zakupy i zaświeciły się błędy. Znowu mechanik, znowu 800 zł. W ferie pojechaliśmy na wycieczkę i w trakcie jazdy coś strzeliło w szybę przednią. Dopiero po dwóch dniach zrobiła się kreska. Szyba i wymiana mają kosztować 700 zł, a za kilka dni kończy się przegląd. Ta wymianę mają zrobić dopiero kilka dni po upływie terminu przeglądu. W męża samochodzie nawaliła elektryka czy coś, nie działa ogrzewanie i szyby. Do tego jakby było mało przeoczyłam opłacenie faktury za nawozy. Przyszło upomnienie 960 zł. Za dużo miałam na głowie. Dom, dzieci, cholerny wniosek na Czyste Powietrze, kontrola z Agencji, ciągnik nam nawalił, kury były chore, ciągle coś i coś. I pewnej nocy obudziłam się z okropnym bólem w klatce piersiowej. Obudziłam męża, pojechaliśmy na pogotowie. Okazało się, że to na tle nerwowym. Próbuje się uspokoić, ale nie mam jak. Do tego ten cholerny covid mieliśmy. Z tego też wybuchła wielką awantura. Moja mama miała pozytywny wynik, więc tata na kwarantannę. Tata pojechał na test. Wyszedł negatywny. Na drugi dzień przyjechał do nas niespodziewanie ( on tak lubi robić) chociaż mama mu nie kazała, bo przecież mógł nas zarazić. No i zaraził. Wszystkich pięciu. Mąż najgorzej przeszedł, już zapowiedział, że nie chce mieć z moim ojcem nic wspólnego, że powinien się leczyć i zacząć myślę . Mama beczała do telefonu, bo mówiła tacie, że nie ma przyjeżdżać, też mówiła, że tata jest chory na głowę i że nie ma wyobraźni. A tata mi jeszcze powiedział, że każdy musi przejść, a wy jeszcze nie mieliście. Afera jak nie wiem, a po tacie wszystko spływa jak po kaczce. A co jeśli byśmy poważnie to przeszli, umarli i osierocili nasze dzieci? No brak słów. Już jak to pisze to jestem zła! Bo on się tłumaczył, że on ma negatywny. Ale mógł przecież to przenosić, o tym już nie pomyślał. A jeszcze się śmiał z nas, bo to były akurat te wichury i co chwilę prąd wyłączali. No to wyłączyliśmy dla bezpieczeństwa bezpiecznik od pompy i trochę temperatura spadła. To już miał powód do radości, że takie gówno sobie założyliśmy, że jak prądu nie ma to nie działa. Że on sobie w piecu napali i nic go nie obchodzi. Tylko krytykowac i śmiać się potrafi. A jak mu odpowiem nie po jego myśli to od razu obrażony. Już nie mam słów i siły. Męża rodzina nas tak źle potraktowała, mój ojciec ciągle ma jakieś przesmiewki. Zawsze to olewalam, ale ostatnio przegrał całkowicie. Dzieci chore, klasa na kwarantannie, przedszkole też, bo mój ojciec nie umie na dupie usiedzieć. Oczywiście ostatnio źle jem, prawie na rowerku nie jeżdżę, nie mam chęci na porządki w domu, na ogrodzie, nie mogę spać. Boje się, że będziemy musieli brać kredyt. Już wszystkie oszczędności wyczerpane,a pieniędzy dzieci nie będziemy brać. Jest mi bardzo źle, nie śpię w nocy, te tabletki na uspokojenie nic nie pomagają. Nie wiem już co robić. Tyle lat oszczędzamy, robimy sami remonty, kupujemy sobie tylko to co najpotrzebniejsze, inwestujemy w przyszłość dzieci i wiecznie jest coś źle i mało, mało... A jeszcze mamy dwa lata niecałe na ocieplenie całego domu. Boje się myśleć ile to wyjdzie... A jeszcze ogrodzenie, dach na stodole, remont reszty domu... Wiem, sama się nakręcam.. Mąż mówi, że nie takie rzeczy daliśmy radę przetrwać. Że może iść na nadgodziny jak będzie trzeba. Mieliśmy w tym roku kupić cielaki, ale czy to ma sens? To co w tym chorym kraju się dzieje odrzuca myśli o lepszych czasach... Nawozy drogie, paliwo też, części drogie. I się człowiek przy tym narobi i na końcu parę groszy jakby w pysk dostać.. Za ciężka uczciwa pracę. Musiałam się wyżalić, bo nie ma komu. Przed rodzicami udajemy, że śpimy na kasie, a znajomi wszyscy za granicą i ten kontakt też jest bardzo kiepski. Jesteśmy sami i dzieci, zero wsparcia i otuchy. Gdyby nie obcy człowiek nie mielibyśmy gdzie mieszkać. A jego już nie ma i nawet nie można pójść tak jak kiedyś i podziękować 😭 On nas nigdy nie krytykował, zawsze wspierał chociaż obcy, a lepszy niż rodzina. Też taki samotny jak my, bez wsparcia od rodziny. I biedny umarł i tylko można iść na cmentarz i zapalić znicz...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
schizofrenja
26 marca 2022, 21:37Wdech-wydech. Z kasą jest tak, że zawsze jakoś to jest. Zadbaj o swój spokój.
CzarnaNatka
27 marca 2022, 10:13Mąż mi ciągle powtarza, że niepotrzebnie się denerwuje. Muszę nauczyć się myśleć pozytywnie.
MajowaKamila
14 lutego 2022, 10:49Często jest tak, że z rodziną najlepiej na zdjęciach.. teraz jest ciężko ale mam nadzieję, że to przejściowe "czarne chmury" :) trzymam kciuki za lepsze czasy :)
dorotka27k
10 lutego 2022, 10:23och spokoju Ci życzę i wyprostowania spraw finansowych;))))
CzarnaNatka
10 lutego 2022, 12:26Oby w końcu przyszedł spokój, bo nigdy nie schudne😘
Kaliaaaaa
10 lutego 2022, 07:54Wiesz Twój ojciec ma już swoje lata zapewne- nie mówię żeby go tłumaczyć ale jednak z wiekiem często widać że ludzie nie myślą tak jasno jak powinni. Może potraktuj to w ten sposób? Żeby się nie denerwować. A na jakiś czas powiedz że ma nie przyjeżdżać i tyle. Odetchnij głęboko. Wszyscy przechorowaliscie, jesteście zdrowi. W mężu masz wsparcie. Z tego że dobrego człowieka spotkałaś na swojej drodze też można czerpać otuchę, nawet gdy już odszedł Trzymaj się, zadbaj o siebie.
CzarnaNatka
10 lutego 2022, 08:49Tata ma 53 lata. Nie chce kłótni, nienawiści. Tata w dzieciństwie był dla mnie zły, nienawidziłam go. Ale jak już dorosłam to ta nienawiść odeszła. Życie jest za krótkie na to. Ostatnio tacie coś odbiło. Do kazdego jest wredny. Do mamy, siostry, do nas. Kiedyś łagodziłam konflikty, ale teraz naprawdę przegial. Za dwa tygodnie ma urodziny i nie mam chęci nawet prezentu mu kupować już nie mówiac o wizycie. Teraz przed nami stresujący czas. Może te nadgodziny rozwiążą sprawę, ale musi szef się zgodzić. Lubię myśleć o tym, że daliśmy mu wesołe ostatnie lata życia.
Joanna19651965
10 lutego 2022, 02:31Współczuję problemów. Będzie lepiej! Twój ojciec przypomina mojego - jak chorowaliśmy z mężem to się naśmiewał, że zdechlaki jesteśmy. A jak go na starość hipochondria dopadła, to szkoda gadać. I zawsze krytykował, że wszystko źle robimy, szczególnie jeżeli chodzi o techniczne rzeczy. Nie wiem co się z ludźmi robi na stare lata.
CzarnaNatka
10 lutego 2022, 08:22On jak miał katar, 37 stopni i gardło go boli to już panika, najlepiej w szpitalu by się położył. A do mamy, że no to załapałas koronkę... Nie wiem co będzie później, bo tata ma 53 lata. Ale on zawsze uwielbiał się śmiać i dosrywac wszystkim z byle powodu. A teraz co roku jest gorszy. Też nie wiem czemu tak ludzie robią na starość...