Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątek


Kolejny dzień za mną, nie jadłam dzisiaj dużo, jakoś mi się nie chciało. Wczoraj upiekłam pyszny chleb i na śniadanie zjadłam 3 kromki, bardzo mnie zapchal. Do kawy 2 ciasteczka malutkie, na obiad kawałek ryby, trochę ziemniaków i parę łyżek surówki z kapusty kiszonej. Najgorsza była paskudna kolacja. Kupiłam ostatnio w Syfionce paskudne płatki niby musli a to zwykla ściema. Cukier mają i paskudny smak. Po trochu je męczę z dodatkiem paru suszonych śliwek. Na szczęście jutro jadę do Lidla kupić to co dobre i sprawdzone. Chciałam dzisiaj zrobić trening na pośladki i na brzuch, ale po wczorajszym dla zaawansowanych czuje ciągle wycisk... I na rowerek wskoczyłam. Jutro zrobię treningi. Synek przez tydzień płacze co godzinę w nocy, jestem wykończona. Mąż też ledwo żywy a do pracy jeszcze musi o 5 wstać. Chyba maluch ząbki dostanie. Dzisiaj nie dałam mu spać w dzień i mam nadzieję, że prześpi spokojnie chociaż 4 godzinki zanim zacznie płakać. Naprawdę jestem strasznie zmęczona. W związku z tym, że jestem nerwusem i puchna mi nogi postanowiłam w poniedziałek zapisać się do innego lekarza rodzinnego i niech mnie bada! Bo czasami serducho zbyt szybko bije albo kręci mi się w głowie jak się porządnie zdenerwuje. Mam dla kogo żyć, więc lepiej się przebadać. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.