...niebiegania wczoraj...
Smuteczek nieduży, melancholijka niewielka... Batonik, ciastka, wieczorem rum razy 3 czy 4. Z dodatkami. No i po co? Czy pomogło? Oczywiście, że nie. Tylko zagłuszyło na chwilę.
Dziś mimo mrozu - oczywiście lżejszego niż w Polsce - pobiegłam. I od razu lepiej. Jakaś weselsza twarz w lustrze. Inna energia, zapał do pracy.
Dziewczęta! Zwłaszcza młodsze, których tu sporo. Uwierzcie w magiczną moc ruchu zanim będzie za późno!
Miłego dnia!
nelka70
3 lutego 2012, 11:30ja tam wierze, w tę magiczna moc... ale nie zawsze ta wiara wystarcza ;) miłego dnia
elkati
3 lutego 2012, 10:22hym... tak myślę czy ja jestem "zwłaszcza młodsza"??? ale w magiczną moc ruchu wierzę... ;)