Kiedy się wreszcie wygramoliłam z łóżka i poszłam biegać, okazało się, że nie mam siły... Przebiegłam zaledwie sześć okrążeń... Lepsze jednak marne sześć okrążeń, niż tosty z dżemem;)
Po powrocie, żeby nie zaprzepaścić tych marnych, ale jednak osiagnięć, zjadłam śniadanie złożone z dwóch kromek chleba razowego, dwóch plasterków domowego pasztetu, pomidora i rzodkiewek. A już myślałam że sięgnę po tosty, dżem, a może nawet nutellę?
W nagrodę przymierzyłam sukienkę, która czeka na mój płaski brzuch. Już leży lepiej:)