Nie mogłam napisać wczoraj, bo mam gościa, a gość w dom, odchudzanie w odstawkę. Oby nie!
Już jestem po śniadaniu i czekam aż mój gość się obudzi, by wyciągnąć go na wycieczkę rowerową. Ten rower będzie zastępstwem za bieganie. Potrzebuję dnia przerwy, bo wczoraj zupełnie nie miałam siły, więc wykonałam raczej poranny marszobieg (50 min.) przy którym upociłam się jak świnia. To i tak pocieszające, bo mówią, że "żeby wyglądać jak kociak trzeba się najpierw spocić jak świnia". Z tym bieganiem to zabawna historia, bo jak już słaniałam się na nogach i chciałam wracać do domu pojawiła się inna biegaczka i zaprosiła mnie na wspólny trening. Niestety nie mogłam skorzystać, bo termin mi nie odpowiadał, ale i tak bardzo było mi miło. Fajnie, że są tacy pozytywni ludzie na trasie:)
Wczorajszy SKALPEL też zaliczony. Chyba jednak muszę już zmienić zestaw ćwiczeń, bo powoli wpadam w rutynę (tak, po 3 dniach:) urwanie głowy z tymi babami:P).
Liczę, że wczoraj zjadłam 1700 kcal. W tym trochę piwa, ale nie całe, więc jestem dumna ze swojej silnej woli. To też dzięki Wam. Dziękuję:*
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
jovanka28
26 lipca 2013, 09:01powodzenia, widzę że mamy podobny wzrost i wagę :) będę Cię podczytywać ;)