No i w końcu piątek a ja zamiast się relaksować czuję, że nastrój mi siada. Raz, że o odpoczynku na razie mogę zapomnieć bo jutro z rana mam kilka spraw do załatwienia dwa, że czuję się jakaś taka opuchnięta (co może być spowodowane owu-wczoraj tak mnie bolał jajnik, że nie mam wątpliwości). No i właśnie w takich momentach mam wrażenie, że wszystko co robię jest bez sensu, że stoję w miejscu i cokolwiek bym nie zrobiła i tak nie będzie lepiej. Na wagę nie wchodzę, żeby się dodatkowo nie dobijać... Przez to też popłynęłam dziś z niezaplanowanym jedzeniem-wpadły 2 kromki chleba...duże... Ale, że obiad był marny to może nie zapłacę za to zbyt wysokiej ceny. Teraz plan na dziś-nie popłynąć z jedzeniem bardziej. Właśnie w takich momentach muszę się pilnować!
Ogólnie chyba idzie mi w miarę ok... planuję posiłki, staram się ruszać, nie zaliczam zbyt wielu wpadek...ale nie widzę też efektów... no ale wejdę za kilka dni na wagę i zobaczymy jak jest faktycznie... Jeśli nic nie drgnie to w pierwszej kolejności idę zbadać tsh. A potem będę się zastanawiać co dalej w zależności od wyniku.
Dziś tyle, wylałam swoje żale i chyba trochę mi lżej...