Moja wena do pisania pamiętnika totalnie umarła a jak już nie raz wspominałam prowadzenie pamiętnika motywuje mnie do działania. Jak już coś sobie ogarnę, przemyślę a następnie przeleję to "na papier" jakoś łatwiej mi się tego trzymać.
Ale skoro już się zmotywowałam do pisania to na początek ogłoszenia parafialne:
Moje TSH w końcu w normie!!! W lutym wynosiło ponad 40 a dziś po prawie roku leczenia i dobierania dawki jest nieco ponad 2!! Wizytę kontrolną po jodzie mam za tydzień, więc zobaczymy czy zostanę przy aktualnej dawce czy może dostanę inną. No ale cieszę się, w końcu!! Przynajmniej jedna rzecz do przodu.
Waga w okolicach mojego celu-wiadomo raz mniej, raz więcej, czasem nawet sporo więcej, ale gdzieś tam zwykle się bujam w granicach 64-65 kg. Dziwi mnie to o tyle, że na dość dużo sobie ostatnio pozwalam, a właściwie balansuję na granicy pomiędzy trzymaniem się w ryzach a pozwalaniem sobie na coraz więcej i coraz częściej i w rezultacie utratą kontroli. Częściej sięgam po słodkie, fast foody, kawę i po pieczywo, które chciałam ograniczyć. Nie ma jeszcze tragedii, nie obżeram się codziennie i dalej trwam w postanowieniu, że jedna paczka chipsów na miesiąc ale jednak mogłoby być lepiej a przede wszystkim zdrowiej. I będzie.
Sylwetka: jak wspominałam waga mniej więcej w okolicach wagi docelowej. Jest jednak jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Muszę się wymodelować i ujędrnić...a no i przede wszystkim utrzymać wagę.Tak więc muszę wyszukać sobie jakieś ćwiczenia modelujące, które nie dobiją mnie po całym dniu fizycznej pracy (a ostatnio to już w ogóle jest hardcore w aptece).
Praca-Może i narzekam na zmęczenie i nawał roboty ale w porównaniu do moich doświadczeń z pracą biurową to i tak jest ok, zmęczę się fizycznie ale przynajmniej wracam do domu i mam święty spokój. Wiadomo za jakiś czas będę się rozglądać za czymś "poważniejszym" i bardziej "dochodowym" ale daję sobie jeszcze kilka miesięcy spokoju. Zobaczymy też kiedy wróci dziewczyna, która wcześniej pracowała w "mojej" aptece. Wiadomo jej powrót wiązałby się z tym, że przenieśli by mnie gdzieś indziej ale mi się to średnio widzi. Tu mam fajne dziewczyny, fajną zmianę, niezły dojazd i jest ok... każda zmiana w moim przypadku będzie zmianą na gorsze... no ale nie czas na takie rozmyślania teraz :P
Prywata: ogólnie chyba nie jest źle, dużo lepiej się dogaduje z moim L. mniej się kłócimy (choć kłócimy) i nasze nastawienie się zmieniło-oby na stałe :) Za tydzień wybieramy się na KSW- już raz byliśmy, atmosfera fajna i mam nadzieję, że tym razem też tak będzie :) Natomiast w czerwcu jedziemy na Aerosmith :D:D
W następnym wpisie ogarnę listę moich nowych zasad oraz listę rzeczy, które chciałabym osiągnąć/zrobić/zobaczyć przed 30stkąo bo... zostały mi nieco ponad dwa lata!!
Cyyyaaaa
angelisia69
29 listopada 2016, 03:14Super że "tarcza" w normie i waga mimo odpustow sie utrzymuje ;-) nie trzeba rezygnowac ze wszystkiego tylko zachowac rozsadek,i wtedy mozna pogodzic 2 rzeczy,ale cwiczenia jak najbardziej powinnas wlaczyc do planu,zebys i ty ról w pracy nie zmienila,bo ruch to zdrowie :P Powodzonka 2 lata to masa CZASU ogarniesz wszystko ;-)