Nie wiem co się dzieje a co najgorsze nie wiem jak nad tym zapanować. Nie dość, że jem średnio pod względem jakościowym to zaczęło się podjadanie i ciągnie mnie do słodkiego! To nie tak, że sobie odpuściłam i pożeram wszystko na co mam ochotę ale czuję, że moje zachcianki zaczynają mną rządzić. Do obiadu trzymam się wzorowo a po obiedzie zaczynam szukać, podjadać, moje myśli krążą koło jedzenia... i co najgorsze nie mogę znaleźć czegoś konkretnego na co miałabym ochotę... ostatecznie kończy się na tym, że podjem plasterek sera, potem orzeszki, potem...i można wymieniać i wymieniać.
Na szczęście waga na tym JESZCZE nie ucierpiała i dlatego to jest TEN moment kiedy muszę się OGARNĄĆ.
Wiem co robić, pozostaje mi tylko wprowadzić to w życie... a mianowicie przemyślane ZAKUPY i zaplanowane posiłki. Nie mając śmieciowego jedzenia w domu chcąc-nie chcąc nie będę go jadła :).
Zauważyłam też, że kiedy nie trzymam się tak wzorowo jakbym chciała -nie chce mi się też robić wpisów, stąd dzisiejszy wpis bo pisanie zawsze mnie motywowało do "trzymania się".
:))
Bobolina
29 października 2016, 14:44brawo! dobrze ze napisalas;) kup sobie jakies dobre herbatki, miej gume przy sobie, ja czasem sie ratuje cola zero jak juz serio nie moge wytrzymac.. nie poddawaj sie! bardzo ladnie CI idzie, szkoda to zaprzepascic;)
createmyself
30 października 2016, 10:20Masz rację, ostatnio ratowałam się napojem imbirowym:P ale chyba powoli wychodzę na prostą, mam zaplanowane posiłki i dużo lepiej mi idzie :) buziaki:)
angelisia69
28 października 2016, 06:20JESZCZE jak sama piszesz,ale jak dalej tak pojdzie to waga sie zemsci :P Wracaj na dobre tory raz dwa:P