Dzisiaj również krótko... cała motywacja odeszła po otrzymaniu wyników... w grudniu miałam jod na nadczynność, w styczniu wyniki były ok a teraz TSH jest jakieś kosmiczne... wiedziałam, że nie będzie najlepiej bo mimo tego, że od jakiegoś czasu się staram, ograniczam (i normalnie widać byłoby już efekty) nie schudłam nic, a waga skacze do góry... Zadzwoniłam do endokrynologa, żeby się prywatnie umówić ale mnie olał tłumacząc, że chyba nie ma już terminów... co się dzieje, że lekarze już nawet prywatnie nie chcą przyjmować?? Jedno jest pewne jestem przerażona... wiem mniej więcej z czym to się je ale na razie tylko w mglistej teorii a przyjdzie mi się z tym zmierzyć, będę musiała to oswoić i nauczyć się z tym żyć... chciałabym kiedyś jeszcze cieszyć się figurą, może zajść w ciążę.. ehh ciągle pod górę.
O pracy też nawet nie będę wspominać, stresuję się w niej i cały dzień chodzę na baczność... stresuje mnie nawet fakt, że nie wiem jak oznajmić, że nie będę przedłużała umowy... :/
Muszę to wszystko przetrawić i wrócić z pozytywną energią, trzymajcie kciuki bo coraz rzadziej potrafię ją z siebie wykrzesać...
Bobolina
23 lutego 2016, 13:33Kurcze, biedna ;* nie dosc ze stres zwiazany z praca to jeszcze ta niedoczynnosc.. spokojnie, kobiety z niedoczynnoscia tez chudna:) musisz o tym dokladnie poczytac, ale nie martw sie, to nie koniec swiata! :)
createmyself
23 lutego 2016, 18:19mam nadzieję-efekt leczenia nadczynności ale z dwojga złego ponoć lepiej w tą stronę, nadczynność rządzi nami a niedoczynnością my... muszę teraz skołować jakiegoś endokrynologa na szybko i zacząć normować hormony... wczoraj chciałam się rzucić na żarcie, ptasie mleczko, czekoladę "bo przecież i tak nie schudnę" ale się powstrzymałam bo tak jak piszesz laski z niedo też chudną... i mi też się musi udać :) Buziaki:*