Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ja wysiadam... czyli o pracy i o planach na siebie


Hello!

Dalej walczę na antybiotyku, czuję się lepiej ale kaszel dalej mnie męczy...zwłaszcza rankami i wieczorami....

U mnie trochę się działo... postanowiłam nie dawać sobą więcej w życiu pomiatać i postanowiłam nie przedłużać umowy jeśli nawet będzie taka możliwość...chciałam nawet złożyć wczoraj wymówienie, żeby męczyć się tam jeszcze tylko tydzień a nie dwa ale nie zdążyłam-bo znów byłam cały dzień poza biurem. Nie powiem najpierw byłam zadowolona, lekka praca, miła atmosfera ale niestety to były tylko pozory... Ja rozumiem, że szef wymaga szacunku, że sekretarka ma mu podać kawę-ale dostawanie opier... za zamknięte drzwi do jego gabinetu, i za to że PO godzinach pracy nie proponuje mu kawy to dla mnie za wiele... nawet jeśli mu się coś nie podoba to wszystko da się powiedzieć spokojnie ale jego darcia się po mnie jak po łysej kobyle znosić nie będę... Do tego zatrudniałam się na sekretarkę a jestem gońcem... całe dnie spędzam w aucie, w korkach, kolejkach, ewentualnie jestem szoferem albo kelnerką... zbieram opieprz, że jak jadę załatwiać sprawy na miasto to długo mnie nie ma albo za to, że w kuchni leżą przeterminowane czekolady wtf? O nie na to się nie pisałam... a wypłaty też nie ma na czas więc nie pozostaje mi nic innego jak wytrzymać do końca miesiąca i pożegnać się raz na zawsze.... 

Nie wiem co będę robić, boję się szukania ZNOWU, boję się, że moje CV wygląda nie ciekawie ale tak się ułożyło nie inaczej i muszę się z tym zmierzyć... Problem w tym, że chyba chciałabym zmienić troszkę profil zawodowy i nie bardzo wiem, w którą stronę się kierować...

No nie ważne, decyzja zapadła, trochę się jeszcze pomęczę, postresuję i zacznę od nowa z czystą kartą i nową energią. To mi ma być w życiu dobrze!!

Moje cele:

Po raz pierwszy od dawna czuję motywację do zmian, chcę trochę bardziej o siebie zadbać, zgubić trochę ciała i nabrać energii. Chcę poprawić relację z L. i chcę zacząć się cieszyć życiem, związkiem.

Do głównych celów zaliczyłabym wprowadzenie zdrowych nawyków, znalezienie pracy i nabranie życiowej energii. Chcę zacząć się sobie podobać i chcę zacząć być z siebie dumna. Koniec ze złą passą bo ciągnie się już za długo.

Na dobry początek muszę się pochwalić, że niemal nie jem słodyczy! Od kiedy jestem na antybiotyku zjadłam jedną krówkę i jakiś słodki jogurt. Nie kupuję słodyczy (ani chipsów!), nie rzucam się na to co jest i nawet szczególnie mnie do tego nie ciągnie. Głównym grzechem są straszne ilości makaronu ale zaopatrzyłam się już w różne kasze, ryże i makaron sojowy/gryczany więc będzie alternatywa dla moich ukochanych pszennych "kluch". Jak już wyzdrowieje postaram się dorzucić jakąś aktywność i obserwować efekty! Musi być dobrze :)

  • Bobolina

    Bobolina

    15 lutego 2016, 17:17

    o kurcze, Kochana.. ja wiem ze cv to cv ale bez przesady. ja wierze w to ze sa jeszcze gdzies normalne firmy gdzie ludzi traktuja jak ludzi a nie jak rzecz;/ uciekaj stamtad!! :(

    • createmyself

      createmyself

      20 lutego 2016, 13:34

      No niestety z każdym dniem utwierdzam się, że mimo, że cała ekipa jest ok to z takim szefem się nie da... a już na pewno nie za taką kasę... też mam cichą nadzieję, że jeszcze są normalni szefowie/współpracownicy i to w jednej firmie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.