po 3 dniach obżarstwa wracam z dodatkowym bagażem w postaci 1,7kg. zaczynam wszystko od nowa, ale teraz postaram się, żeby to już było na serio, bo ileż można sie odchudzać, a takie parodniowe obżarstwa dobrze mi nie służą. 26 kwietnia idę na wesele, więc trzeba spiąć dupkę, bo marzy mi się czerwona dopasowana sukienka. więc taka tam mała motywacja :) mam równe 2 miesiące, bo cel chce osiągnąc do 17 kwietnia, bo wtedy zaczynają się święta, a w święta trudno się odchudzać. a wiec przez te 2 miesiące muszę zejść z 53,3 które jest dzisiaj aż do 47, bo 45 to jednak za dużo do zrzucenia, a zarazem za mało jak na mój wzrost. także 6,3kg. mam nadziję, że przez ten tydzien zejdzie ta nadwyżka i w poniedziałek znowu będzie 51,5 bo wtedy będę miała tylko 4,5kg do zrzutu i to już by było bardzo prawdopodobne. Na siłowni znowu zacznę więcej cardio, bo teraz głównie to była rzeźba, ale jak robić rzeźbę jak tyle tłuszczu jeszcze mam. jedyne co to bede robiła bicepsa, bo widzę, że rośnie i bardzo mnie to cieszy :) także dziś wielki przełom! a po za tym ślub bierze brat takiej dziewczyny co strasznie schudła, więc nie mogę być gorsza.
47! idę po Ciebie!
spelnioneMarzenie
17 lutego 2014, 21:50trzymam kciuki !!! :)
karmeeelowa
17 lutego 2014, 18:07Dasz sobie radę :) 2 miesiące to jednak sporo czasu. Zdążysz ^^