Hej ;*
Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do jak najbardziej udanych. Miseczki pilnowałam tak, jak sobie obiecałam, a i ćwiczeń wykonałam tyle, że jestem z siebie bardzo zadowolona. :)
Ćwiczenia:
- Mel B (pupa, brzuch, ABS)
- Ewa Chodakowska (skalpel)
- Rower (1.5 godz)
Niby wydaje się niewiele, ale wycisk był.
Dziś załapałam dokładnie równomierny oddech w ćwiczeniach, napinanie mięśni brzucha. Zaczęło mi to sprawiać przyjemność, więc chyba jestem na dobrej drodze? :) Czuje się też lżej, bo przez ostatnie dni byłam jakaś taka wydęta.. Już nie mogę doczekać się pierwszych efektów!
Planowałam dziś poćwiczyć też fat burning workout, pilates flex i piloxing z natalija sitar, ale brakło mi czasu i siły. Spróbuję wpleść te ćwiczenia w jutrzejsze, te "podstawowe" w moim planie treningowym. Zobaczymy. :)
Jutro decydujący dla mnie dzień. Muszę zaliczyć matmę, żeby bez problemu przejść do następnej klasy. Jestem załamana, bo nigdy nie miałam problemu z tym przedmiotem. Błagam trzymajcie za mnie kciuki! ;c Dam znać jutro jak mi poszło.
SumerFit
13 czerwca 2014, 18:12ale Ci zazdroszczę tej wagi! ja chcę dobić do 55 kg, ale na pasku mam 60, p bardziej mnie motywuje bliższy cel :P ale ważyłam 70 :P
ColoriDellaVita
13 czerwca 2014, 19:18Mi zawsze waga wahała się w okolicach 60 kg, teraz jest to 57 i parę gram (nie wiem po czym, ważyłam się przed ćwiczeniami), po sobie nie widzę żadnej różnicy. Moim marzeniem było zobaczyć na wadze 49 kg <3 Ale doszłam do wniosku, że bardziej od chudziny i "patyka" w lustrze chcę zobaczyć mięśnie. I to jest mój cel. Na razie głównym priorytetem jest spalania tłuszczyku :)
ruda.maruda
12 czerwca 2014, 22:29pamiętaj, że co za dużo to niezdrowo! nawet w wypadku ćwiczeń, więc może jutro zrób te, które wymieniłaś, ale odpuść "podstawowe" i zmieniaj tak sobie treningi, przynajmniej Ci się nie znudzi ;-) bo jak będziesz przeciążać swój organizm szybko stracisz zapał, lepiej mniej, ale porządnie ;-) trzymam mocno kciuki za zaliczenie, na pewno dasz radę! ;-)
ColoriDellaVita
12 czerwca 2014, 22:36Tak wiem, najgorsze jest chyba przepalenie mięśni czy coś takiego... Chłopak mnie tym trochę postraszył, więc wolę powoli, ale regularnie, a nie tak, że później się przez tydzień z łóżka nie ruszę i znów tyłek urośnie :D
ruda.maruda
12 czerwca 2014, 23:31no i super podejście! ;-) najgorsze, że jak już wejdziesz w ten aktywny tryb, to nie chcesz przestawać i każdy dzień bez ćwiczeń, jest złym dniem :D a mięśnie przecież muszą kiedyś odpocząć ;-)
Pauliska95
12 czerwca 2014, 22:02Oby taka pozytywna energia nigdy Cie nie opuściła :) Powodzenia na matmie :)
ColoriDellaVita
12 czerwca 2014, 22:03Oby. Nie dziękuję :)