Najpierw spacer nad morzem (choc tlucze mi sie po glowie pytanie, czy to rozsadne ;), potem rodzinny obiad i w koncu spotkanie z przyjaciolmi.
A jutro... niech opatrznosc mnie chroni przed gniewem sasiadow, bo wiercenia zapowiada sie mnostwo. Musze zawiesic plaska wieze ktora kupilam tuz przed swietami (6 dziur), nowy obraz ktory przyniosl mi Mikolaj (1 dziura), dwa obrazki ktore czekaja od jarmarku dominikanskiego (wiec dwie kolejne 2) i przewiesic dwie mandale nad lozkiem (niestety to przewieszenie tez laczy sie z wierceniem). I jak to ze mna bywa wszystko bladym switem... bo juz sie doczekac nie moge :))))))
niewidzialna38
26 grudnia 2008, 19:24Współczuje Twoim sąsiadom tym bardziej że jutro niektórzy bedą odchorowywać skutki dwudniowego świętowania więc bardziej humanitarnie byłoby zacząć wiercenie ścian ok.12 sama jestem śpiochem więc dobrze że to nie ja mieszkam za ścianą chociaż perspektywa mieszkania blisko morza i w sąsiedztwie tak pięknie odchudzonej przyjaciółki jest kusząca Buziaki
kilarka2
26 grudnia 2008, 10:19ja i tak błagam o litość dla sasiadów :D
kilarka2
26 grudnia 2008, 09:57no bladym świtem... ojjjj... to bym Cię normalnie zlinczowała za to :D daj sąsiadom czas do 9 chociaż, potem męcz ich i ściany :*