Wczoraj był dzień lekki.
Z przyczyn ode mnie niezależnych był bardzo lekki, nie miałam czasu na jedzenie, zjadłam bardzo mało ok 400 kcal - nic nie mówcie, wiem jak to wygląda ale jakoś tak wyszło.
Wczorajszy dzień poza tym, że był mega lekki to był też pracowity, cały dzień byłam na nogach, zajęta (zajmowałam się dzieckiem a wiecie jak to jest).
Jak wiadomo nic w przyrodzie nie ginie i wczorajszy dzień zemścił się na mnie.
Obudziłam się, otworzyłam oczy, wstaje a tu cały pokój wiruj mi przed oczami, nie miałam siły, masakra!
Dzisiaj miałam dzień normalny, więc zjadłam 5 posiłków, jedzenie normalne bez szaleństw.
Dzisiaj zjadłam jakieś 1700 kcal.
Przez to co się dzisiaj stało w dni lekkie będę jadła tak ok 700- 1000 kcal, a w normalne 1500-2000kcal.
Nie chcę więcej czuć się jak flak.
Gdybym wczoraj nic nie robiła, nie miałabym dzisiaj takiej akcji no ale trudno, więcej taka sytuacja się nie powtórzy.
Z przyczyn ode mnie niezależnych był bardzo lekki, nie miałam czasu na jedzenie, zjadłam bardzo mało ok 400 kcal - nic nie mówcie, wiem jak to wygląda ale jakoś tak wyszło.
Wczorajszy dzień poza tym, że był mega lekki to był też pracowity, cały dzień byłam na nogach, zajęta (zajmowałam się dzieckiem a wiecie jak to jest).
Jak wiadomo nic w przyrodzie nie ginie i wczorajszy dzień zemścił się na mnie.
Obudziłam się, otworzyłam oczy, wstaje a tu cały pokój wiruj mi przed oczami, nie miałam siły, masakra!
Dzisiaj miałam dzień normalny, więc zjadłam 5 posiłków, jedzenie normalne bez szaleństw.
Dzisiaj zjadłam jakieś 1700 kcal.
Przez to co się dzisiaj stało w dni lekkie będę jadła tak ok 700- 1000 kcal, a w normalne 1500-2000kcal.
Nie chcę więcej czuć się jak flak.
Gdybym wczoraj nic nie robiła, nie miałabym dzisiaj takiej akcji no ale trudno, więcej taka sytuacja się nie powtórzy.