Przyznaje się....w ten weekend popłynęłam......niestety przegrałam starcie z moimi słabościami i waga to pokazała.....nie przyznam się ile ważyłam wczoraj wieczorem bo nie chce do tego wracac...
Dzisiaj wzięłam się do roboty i dieta bez zastrzeżeń , a do tego 1 godz na siłowni... nie mam złudzeń, że schudne w tym tyogdniu, ale może przynajmniej nie przytyje.....Nawet nie wiecie jak mi ciężko wyjść z takiego "ciągu" słodyczowego,.. ( a może wiecie?:) Najpierw coś zjem, a potem mam doła i wyrzuty sumienia, a na doła najlepsze są.....i takie błedne kolo... jak zobacze, że odbiło się obżarstwo na mojej wadze, to zamiast mnie zmotywować do tego żeby przestac jeść, to dzieje się na odwrót....wpadam w jescze większą rozpacz, a na pocieszenie co jest najlepsze?...eh
Wiem, że pewnie mnie tu skrzyczycie:)i zasłużyłam sobie....ale jak na mnie to i tak szybko sie otrząsnełam z tego dołka, bo zamiast trwac 2 dni mogło trwac 2 tygodnie....
angelisia69
23 lutego 2016, 13:37bledne kolo z tym obzarstwem :( musisz znalezc inny sposob na upust emocji,bo takie zajadanie sie prowadzi cie tylko do glebszej depresji.odpowiedz sobie sama czy lepsze ciastka/czekolady i tluste dupsko,czy moze zdrowsze jedzenie,i piekne cialko?
ClaudiaSz5
23 lutego 2016, 16:42oczywiście, że lepsze fajne ciało, ale jak przychodzi ten moment to się zapomina co ważne:( oczywiście pracuje nad sobą i jest lepiej niż kiedyś....a jaki jest Twój sposób na pozbycie się pokusy?
angelisia69
23 lutego 2016, 17:23ja sie nie odchudzam,ale od zawsze mam zasade ze jem 80/20 czyli 80% kalorii zdrowych a 20 na co mam ochote,czyli batonik do slodkiej kawki czy paseczek czekolady.Dzieki temu nie odczuwam brakow,bo codzien moge sobie na cos pysznego pozwolic ;-)