Kolejne moje noworoczne postanowienie poszło się czesać. Pierwszego stycznia zakładałam, że : a) schudnę (konsekwentnie nie realizuję), b) wychowam młodszego (hmmm ... popadam ze skrajności w skrajność : raz wydaje mi się najsłodszym i najgrzeczniejszym dziecięciem na świecie, innym razem mam ochotę sprawdzić jego dna, bo NIEMOŻLIWE żebym ja wydała na świat takiego potwora ) - w temacie wychowania niby działam, ale czy skutecznie? Może to wychowanie zrzucę na jego przyszłą żonę? Pomyślę jeszcze nad tym. c) będę robiła przynajmniej raz w tygodniu wpis na Vitali (dopuściłam się grzechu zaniedbania z przyczyn absolutnie obiektywnych. Po pierwsze w zeszłym tygodniu odwiedziła mnie mama, zabawiła 5 dni, w trakcie których karmiła nas, tuczyła, dbała by obwód naszych brzuchów powiększył się z metra do dwóch. Natomiast w tym tygodniu - dopadła mnie angina. Walczę dzielnie, łykam antybiotyki, witaminy, tudzież inne wspomagacze, ale jestem totalnie pozbawiona sił).
Oczywiście jako super stała i poukładana osoba - na kolejny tydzień planuję to samo co zawsze od niemal roku (patrz: założenia styczniowe)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
magdalena74.5kg
12 marca 2012, 22:48:) Młodszy stawia opór? Ciekawi mnie, po kim odziedziczył charakterek?. Grzech zaniedbania absolutnie niewybaczalny - przebaczony! odnośnie Mam coś na ich temat wiem... ale twardo mówię NIE - ok czasem mi to wychodzi. Duuuuużo Zdrowia, siły, witalności, uśmiechów, cierpliwości, upartości, i przede wszystkim rozbrzmiałej perswazji -odn. młodego
Spychala1953
12 marca 2012, 22:29Dzięki za miły komentarz, aż się zrobiło cieplutko na serduszku. A ja tak podtuczyłam się na wyjeździe u przyjaciół. Nie wiedziałam, że można załapać 2 kg w dwa dni, a jednak. Mój ślubny mówi na widok małych dzieci, że takie fajne, że można zjeść a jak podrosną to będziemy żałować że nie zjedliśmy kiedy były małe, he, he. Buziaki i zdrówka
olimpia77olimpia
10 marca 2012, 09:29WRACAJ DO ZDROWIA I DIETKI,OJ JAK BY MAMUSIA PRZYJECHAŁA TO BY MASAKR BYŁA Z ODCHODZANIA-NIE MA TO JAK MAMUSI KUCHNIA !!!!
zakopianka2012
10 marca 2012, 09:21Często jest tak , że im wiecej rzeczy wrzucamy sobie na głowe do zrobienia tym największe prawdopodobieństwo - że chusteczka zielona z tego wszystkiego wyjdzie :/ .. SKup się jak narazie na jednej i konkretnej rzeczy , która jest dla Ciebie teraz priorytetem i poświęć swój cenny czas na to właśnie .. krok po kroku - ale systematycznie - konsekwentnie i zanim się obejrzysz a wejdzie Ci to w nawyk .. I później będziesz mogła dodać do swojej listy obowiązków kolejną rzecz.Nie przeskoczysz jednorazowo 10 - ciu kamieni .. ale jeden po drugim tak :)) Powodzonka - pozytywnej energii życze:))
Marta.Smietana
10 marca 2012, 09:18Zdrówka życze a przy okazji popłakałam się ze smiechu czytajac Twój wpis.