A powinnam.
Wszystko spieprzyłam.
Kurwa wszystko.
Jestem dla siebie zbyt pobłażliwa i łaskawa.
Tyle włożyłam przecież w to serca, wysiłku i szczerych chęci.
I nagle rzuciłam się na jedzenie i stało się to moją obsesją.
Nie wiem ile minęło czasu od poprzedniego wpisu.1,5 ms?
Kurwa uważałam się za taką ekspertkę, wróciłam do starych nawyków, znowu jestem gruba.
Nie mogę obwiniać chłopaka, który codziennie gotuje mi tyle smacznego jedzenia.
Chcę zebrać w sobie tyle siły,żeby zacząć od października. Tylko tym razem na spokojnie. Nie odmawiać sobie wszystkiego bo widzę do czego to doprowadziło.Rzuciłam się na jedzenie jak nałogowiec jakiś po tej diecie.
Nie wiem czy to dobrze czy źle że mam taką wyrozumiałość dla siebie i jakoś nie myślę o tej porażce. Po prostu każdego dnia znowu grzebię w szafie żeby znaleźć luźną bluzkę, nie obcisłą. Nie dopuszczam do siebie uczucia żalu. Ale jest mi przykro.
Od października wierzę,że nie będę miała okazji do takiego jedzenia jak teraz i codziennych obiadków. I może na lepiej mi wyjdzie studenckie, skromne jedzenie.
Dlaczego mój zapał tak często gaśnie?
Anka002900
6 września 2013, 20:53Nie poddawaj się !! Dasz radę, zrobisz to na pewno :))
Invisible2
6 września 2013, 20:50Dasz radę, jeszcze będzie okeej :))