Dziewczyny, nie ogarniam. Waga znów do góry. Za chwilę będzie 90. Matko, nigdy tyle nie ważyłam. Czuję się jak balon. Pożeram wszystko. Nie potrafię nad sobą zapanować. Najgorzej jest do południa, kiedy siedzę w pracy i wchłaniam, wchłaniam. Nie moge już na siebie patrzeć. Potrzebuje pomocy. Najwięcej zjadam kiedy się denerwuje. Nie kontroluję się i zjadam tony. Nie ważne że to kiełbasa, za chwilę jest pomelo, gruszka, później jogurt, kanapka itd. Dziś np. rano- dwa cienkie kawałki chleba razowego z jajkiem gotowanym i kawałkami papryki + kawa, w pracy uwaga od 10:00- jogurt pitny, pomelo, dwie kanapki z domu, opakowanie pieczywa ryżowego, kawa Capucino waniliowa, śmietanka do kawy (8 małych opakowań, takich po 10g. Jedzenie tego zakończyłam około 13:00. W domu strzelę jakąś kawke i tyle. Jak już się dorwę do jedzenia to nie potrafię skonczyć.
Nie wiem co zrobić. Ubrania już robią sie ciasne. Zaczyna rosnąć 2 broda....
Żałość, Żałość
Yrithee
12 listopada 2014, 12:44Zacznij od owsianki lub jaglanki na mleku, z nasionami, owocami (banan jest słodki, pomoże), garścią rodzynek. Mi pomaga, bo jestem na tyle pełna, że mi przechodzi ciśnienie na jedzenie na kilka godzin. Notuj, co jesz, może akurat jesteś tym typem, który, jak wypisze, to przyhamuje. Poszukaj wzoru dzienniczka żywienia i notuj wszystko, są wersje na smartfony, choć do mnie nie przemawiają. Może być na razie zeszyt, a od stycznia kalendarz z codzienną listą posiłków wchłoniętych. Pomyśl o kupieniu sobie lunchboxu (są tańsze, są droższe). Jak ma dużo przegródek, to wypełnij je kanapkami z wędliną i warzywem, do tego np. serek wiejski light, obrana marchewka, ćwiartki jabłka, orzechy, jakiś ciepły lunch (Zależy, ile pracujesz). Ogranicz kawę, max 2, zastąp ją wodą, pomyśl o mleku sypanym, np. sojowym lub kukurydzianym do kawy, jeśli nie możesz zwykłego, ale usuń śmietanki. Postaw sobie wodę na biurku, niegazowaną i cel na czas pracy - wypić całość.
Piegotka
6 listopada 2014, 18:23Ja tak miewałam ale po południami.... Było to ładne parę lat temu, kiedy moja waga była wyższa niż teraz.... Też zaczynałam dzień zdrowo, a potem jak młynek co tam wpadło, potem miałam wyrzuty sumienia, ale skoro i tak dzień był zmarnowany to jeszcze jadłam słodkie i wtedy planowałam, że od jutra się za siebie biorę... a jutro była powtórka z rozrywki i tak przez miesiące co doprowadziło mnie do 10 kg nadwagi.... Ale wtedy tamta waga była dla mnie taką granicą, otrzeźwieniem..... I zabrałam się za siebie na prawdę.... Myślę że może zdała by rezultat dieta, ale taka rozpisana na papierze i najlepiej ustalona przez dietetyka ... wtedy trzymasz się tego ścisło, masz rozpisany plan działania i nic nadprogramowo... Wiadomo potrzebna silna wola... To jest chyba raczej taki plan dla zadaniowca, nie wiem czy byś się odnalazła... znasz się lepiej, ale głowa do góry... No i musiałabyś przestawić myślenie że się nie odchudzasz tylko zdrowo odżywiasz... że jak zgrzeszysz, to dieta nie jest zmarnowana, tylko np. żeby wyrównać bilans więcej gimnastyki.... Wiem, że z ćwiczeniami też nie jest prosto - bo sama mam chwilowy kryzys i lenia, no ale pocieszam się że wszelkie prace domowe, mycie okien sprzątanie zabawek, mycie podłóg itd to też ruch ;-) Przy dzieciaczkach na brak ruchu też nie możesz narzekać... Ja w takich ciężkich chwilach starałam się dbać o siebie i wyglądać ładnie, choć czasami myślałąm, że po co będę malować paznokcie, robić make up przecież jestem gruba a zacznę to robić jak już osiągnę idealną figurę. Nic bardziej mylnego! Tak więc kochana marsz do łazienki, peeling ciała sobie zafunduj, wklep balsamik, potem wznieś toast zielona herbatką za to że od teraz już tylko odbijasz się od dna. ;-) Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam serdecznie. P.S. Pamiętaj ze jesteś mądrą kobietką, fajną mamuśką a niedługo będziesz też zgrabną laską. Tego z całego serca Ci życzę
niezlaBabeczka
6 listopada 2014, 15:19To ciężka praca,nie ukrywam.Sama walcze z takimi napadami obżarstwa,więc witaj w klubie!Powiem tyle,że trzeba się naprawdę zabrać do pracy!Powodzenia!