Wczoraj wybrałam się do Centrum. Urwana ze smyczy domowych obowiązków wyruszyłam na poszukiwania butów dla mojej małej niewiasty. W Smyku na Chmielnej nie było rozmiarów. Nie chciało mi się jechać do Zlotych. Pomysłałam ze skoro już tu jestem, poszperam w szmatkach dla siebie. Ostatnie spodnie noszę prawie każdego dnia, wymieniając je na pranie ze spudnicą (swoją droga nie wiem jak do tego doszlo że sie tak zapuściłam). Jeden skle, drugi, trzeci.... i "Kanion Rio Grato" w głowie. Spodni całe tabuny. Biorę rozmiar 42 (taki miałam przed 2 ciążami), niestety, trochę ciasno. Biorę 44. jest ok ale za długie (nie chce mi się ich skracać. No to może zamiast gorących dżinsów (idzie lato, upały) coś modnego jakieś 3/4 lub 7/8- elegancko do pracy. Niestety, producenci spodni, nie przewidzieli że ich odbiorcy mają tchoche tęższe łydki i nie wszystkie nogi wejdą w ich waskie spodenki. Efekt- wróciłam do domu z niczym. Frustracja 100%. Łzy w oczach. i jeszcze to zdanie meża- czemu sobie nic nie kupiłaś? Niebawem ostatnie spodnie zlecą Ci z tylka i nawet nie będziesz miała w czym jechać na zakupy. Poza tym chodzisz już jak ostatnia fleja.
To prawda, jestem niemiłosiernie zapuszczona. Ostatni raz kupiłam sobie ciuch jakieś 4 lata temu. Później mysłałam już tylko o dzieciach. MOja wypłata starczała tylko an niańkę i paszę dla dzieci i dla nas, czasem jakiś ciuszek dla nich ale już byłam na debecie. Nie chciałam prosić męża o kasę bo jak kiedyś sie poskarżyłam że mi nie starcza, to wykrzyczał mio co robie z kasą. I tak to już poszło.
Szczerze to ja już nawet nie potrafię sobie nic kupić. Krążyłam wczoraj między wieszakami i obserwowałam inne kobiety, jak sa ubrane. Niestety nie potrafie już nawet dobrać sobie ubrania. Chciałabym wygądać elegancko mimo nadwagi ale to mnie przerasta.
Samo wyjąsie było dla mnie czymś dziwnym. Nie rozmawiam z nikim poza ludźmi w pracy, mężem i rodzicami. Kiedyś było inaczej. Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Jestem staruszką w ciele 30latki.
W pt psychiatra. Zobaczymy.
Milkapodgladaczka
21 maja 2014, 10:57Głowa do góry. Nie wolno się tak załamywać. Przyjmij metodę małych kroków. Nie zakładaj, że schudniesz od razu 20 kg. Powolutku, ciesz się małymi, drobnymi sukcesami. Wyszłaś do sklepu, ok. dzisiaj nic nie udało się kupić ale może następnym razem :)