Nie ma jak posiedzieć sobie z mężem w ciszy. Nie mówić nic. W tle słychać jedynie bulgoczącą zupę na jutrzejszy obiad i film w TV. Bosko.
Od mojego powrotu z pracy (17:00) zamieniliśmy ze sobą kilka zdań- głownie nt stanu Młodej (jest chora, ma wysypkę, mało zjada).
Boska cisza, a ja nie muszę robić nic. Poczekam aż dojdą ziemniaki i lecę się rozgrzać pod prysznicem. Przyda się trochę "domowego" ciepła. Cały dzień bolała mnie głowa. To pewnie przemęczenie. Organizm domaga się snu i odpoczynku a ja chcąc wydłużyć sobie dobę, w ekstremalnych sytuacjach, oszukuję go Sudafedem i kofeiną.
Dobrej nocy kochane dietowiczki i kochani dietowicze.
niezapominajka33
20 lutego 2014, 13:08Wczoraj jak słyszałam to więcej ludzi miało bóle głowy, nastrojowo do bani jednym słowem. Dziś mam nadzieję lepiej co ? :)