Witam ponownie:)
Z marcowego przebudzenia niewiele wynikło. Miesiąc samemu w domu z dziećmi, później wczasy 2 tygodnie. W tym czasie mało ruchu, 0 jakiejkolwiek diety, regularne kolacje, słodycze, sporo piwa i waga podskoczyła do 98 kg a może i nawet nieco więcej (w tym tyg. nie miałem odwagi, żeby stanąć na wadze)-najwyższa od 4 lat !!! Tak więc od 10.2013 do 07.2014 przybyło 12 kg!:( Niewiele pozostało już do wagi rekordowej (106 kg) i jeśli nie zacznę czegoś ze sobą robić, to do końca lata do niej z pewnością dobrnę. Niby coś tej wiosny robiłem (ok. 400 km na rowerze, sporadyczne długie spacery, pojedyncze dni diety), ale to wszystko było bez większego przekonania o słuszności i potrzebie oraz bez jakiejkolwiek systematyczności.
Zabieram się do odchudzania już od dłuższego czasu. Tak już jednak mam, że jak nie pali mi się pod nogami, jak sytuacja nie jest jeszcze podbramkowa, to odwlekam jakiekolwiek działanie licząc na to, że sytuacja sama się jakoś rozwiąże.
Obecny stan rzeczy jest jednak dla mnie już nie do zaakceptowania. Część jeszcze nie dawno kupionych ubrań mi nie pasuje. Pozostałe swą ciasnota przypominają mi o mojej nadwadze o każdej porze dnia i nocy. Kila osób sprawiło mi już "komplementy" na temat mojego fatalnego wyglądu.
Postanowiłem od wczoraj stawić temu czoła. Powalczyć ze sobą o powrót do normalności (max 88-90 kg). Brak kolacji, ograniczenie słodyczy, pieczywa i piwa do minimum i ruch (rower, długie spacery) min. 4-5 razy w tygodniu. Cel: 10 kg w 9 tygodniu do końca 08.2014).Metoda: małych kroków - walka każdego dnia o wykonanie założeń, bez
1. dzień mam już za sobą. Jedzenie było OK, do tego 34 km na rowerze. Dzisiaj będzie powtórka z rozrywki.
powodzenia wszystkim,
pozdrawiam
asia20051
1 lipca 2014, 12:09powodzenia :) pozdrawiam