Witam wszystkich sympatylkow zdrowej sylwetki. Zmiana trybu zycia sprawila, ze i ja sie tu w koncu znalazlem. Tematyka funkcjonowania ludzkiego organizmu, odzywianiem, treningiem, budowaniem masy mięsniowej, rzezbieniem ciala i w koncu spalaniem taknki tłuszczowej-odchudzaniem interesuje sie od dawna. Nigdy jednak do konca nie wykorzystywalem w praktyce zdobytej wiedzy. Do redukcji wagi ciala teoretycznie i psychicznie przygotowywalem sie od dluzszego czasu. Majac 106 kg postanowilem zmienic STYL ZYCIA, bo to jest wg mnie klucz do sukcesu. Nie wierze w zadne diety cud, srodki farmakologiczne, wynalazki typu rolletic, vacu itd itp. Z doswiadczenia wiem, ze nie ma nic lepszego jak normalne, rozsadne odzywianie i ruch-sport w kazdej postaci. Na pewno stosujac wszystkie ksiazkowe zasady, liczac kalorie i stosujac scisle dopoasowana diete mozna w szybkim tempie pozdbyc sie nadwagi, jednak zazwyczaj jest to efekt krotkotrwaly, waga wraca, czlowieka dopada przygnebienie, zrezygnowanie, zniechecenie, a nie o to w tym wszystkim chodzi. Psychika w odchudzaniu odgrywa bardzo wazna role. Jesli bedziemy wiec zaprzatac sobie glowe z gory zaplanowanym harmonogramem posilkow, wazeniem produktow,liczeniem kalorii, ciagla kontrola wagi i wymiarow ciala, wszystkiego sobie odmawiajac przy roznych okazjach, nie myslac o niczym innym, to skazani jestesmy po pewnym czasie na porazke.
Od 3 tyg. nie jadam kolacji, ograniczylem picie piwa i słodycze, czasami zastepuje niektore produkty ich zdrowszymi zamiennikami, ale tylko wtedy, jesli czuje taka potrzebe i faktycznie mam na nie ochote, a nie z przymusu i najwazniejsze- średnio 4 razy w tyg. jezdze na rowerze (po ok. 30-50 km jednorazowo), a w dni wolne od treningu staram sie sporo spacerowac. Poza tym odzywiam sie jak dotychczas, jem to co lubie, nie chodze glodny i nie odmawiam sobie wszystkiego. Pierwsze efekty to utrata 4 kg wagi, lepsze samopoczucie i kondycja. Jedyne czego mi teraz potrzeba to zdrowia, energii, sporej dawki wolnego czasu na rower i duzo konsekwencji, zeby wytrwac w nowej rzeczywistosci, a dalsze afekty powinny przyjsc z czasem same. Pierwszy etap przede mna to 100 kg, plan minimum 90-93 kg, optimum to 88 kg, a max 84 kg. Nie stawiam przed soba jednak zadnej granicy czasowej. Predzej czy pozniej musi sie udac...:) Czekam na cenne uwagi. Pozdrawiam normalnie myslacych!
bebeluszek
4 września 2010, 08:57trafiłam tu - do twojego pamiętnika - przypadkowo i jestem oczarowana. ja mam za sobą już długo historie dietowania......jednak dopadło mnie jo-jo i znowu walczę. a ty piszesz tu o roli psychiki w odchudzaniu! nareszcie ktoś! bo dotąd wszyscy piszą tylko o ograniczeniu kcal. co lepsze, twoje metody działają! i to bardzo cieszy. ja już zmęczyłam się liczeniem kalorii i wszelkimi ograniczeniami...ta kontrola mnie przeraża...i nie potrafię wyobrazić sobie, żyć tak do końca życia.....twój wpis jest bardzo inspirujący. masz może jakieś konkretne książki lub strony warte polecenia? pozdrawiam ciepło!