Nie wiem czy to przez to, ze od tygodnia nie moge wyjsc z domu i tylko leze na kanapie czy przez moja zwykla glupote ale obzeram sie jak wsciekla...
To co dzisiaj w siebie wrzucilam wystarczy normalnemu czlowiekowi na jakies trzy dni.
Porazka.
Noga mnie jednak jeszcze boli, polazilam dzisiaj troche wiecej niz do tej pory, bylam u lekarza i w sklepie, nawet mieszkanie posprzatalam, bo mi juz tak nudno bylo. Stwirdzilam, ze ide w poniedzialek do pracy, a we wtorek zaczynam znowu cwiczyc, ale kurde nie wiem czy dam rade w 100 %, a boje sie troche, ze jak za wczesnie przeciaze noge to mi to nigdy nie przejdzie.
Sprobuje, mam nadzieje, ze wyjdzie.
Jutro robie na 10000000% jakies cwiczenia, lezace, siedzace, wszystko jedno, byle stopy nie obciazac.
Dobra czas na telewizor, wiem ze sobie nie zasluzylam, ale co tam. I postaram sie wiecej nic juz nie jesc ;)