W tym tygodniu odrobilam poprzedni zastoj, wiec jest ok:)
Dostalam rowniez pochwale za to, ze tak dzielnie zblizam sie do celu.
Fajnie, fajnie.. i rzeczywiscie czuje sie doraz lepiej i widze ze jest mnie coraz mniej. W koncu to juz 11,2 kg!
Tak mysle ze gdybym poszla rok temu do dietetyczki to bylabym na polmetku. A gdybym poszla 3 lata temu....
Ale co sie stalo to sie nie odstanie, wazne ze zostalo mi 20 kg, a nie +30 (co mogloby miec miejsce za rok )
zet.max
5 grudnia 2013, 15:26Idziesz jak burza, gartulacje!!
Ibiscotti90
4 grudnia 2013, 21:11Kochana, nie ma co się zastanawiać ' a co by było gdybym'... Ja do dietetyczki dotarłam również dopiero 2 miesiące temu i wiesz co? Lepiej późno niż wcale! :) Bo równie dobrze mogłybyśmy żyć z tym obciążeniem jeszcze rok lub dwa, a tak za rok sobie powiemy 'no proszę, ale ze mnie laska' :) Zresztą...już się robią z nas laski! :))