Za to od wyjazdu rodziców jadę na sałatkach i czuję się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że gdy wprowadzę do mojego harmonogramu dnia jeszcze ćwiczenia, to w ogóle już super będzie. I może w końcu zacznę chudnąć.
Mam ogromną ochotę pojechać znów nad morze... Pojechać i nie wracać stamtąd.
Dziś ostatni dzień moich praktyk. Zrobiłam sernik na zimno z brzoskwiniami... Wiem, jestem okropna, Wy tu na diecie a ja o serniku, ale mogę Was pocieszyć, że ja raczej się go nie najem. To tylko takie skromne podziękowanie, za to, że mnie tu przyjęli tak miło i pokazali jak się tu pracuje. A sernik wygląda tak (zdjęcie z Internetu):
Błagam, nie linczujcie mnie za to zdjęcie
Twiggy.
6 sierpnia 2010, 10:16nikt cię nie będzie linczował ;) wygląda apetycznie.