Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień trzydziesty siódmy- koleżanki koleżanek :/


O matko ale dziś nerwa miałam i to przez osobe której nawet nie znam, nie widziałam i nie chce poznać :/
Osoba owa jest koleżanką mojej koleżanki i sprawa jest na tyle zagmatwana, że nie wiem czy kto ktokolwiek ją zrozumie!

Obie znają się jakiś czas niby są super znajomymi, tylko że ta której ja nie miałam jeszcze okazji poznać wtrąca się w życie tej mojej!
 I teraz uwaga opis jak z serialu brazylijskiego! osoby które nie mają aż tak rozwiniętej wyobraźni mogą pominąć tą część.
Moja koleżanka nazwijmy ją koleżanką X udała się na wesele swojej przyjaciółki Y (tej niedobrej). Na owej imprezie poznała pana Z, nie spokrewnionego ale bardziej kolegę Y . Mam nadzieje że choć jedna osoba nadąża.  X i Z bardzo się polubili, wymienili telefonami i ogólny fun, razem z zaproszeniem na kolejne spotkanie oczywiście nie zobowiązujące. Po jakimś czasie moja koleżanka X zaprosiła Pana Z na piwo i zaczęło się!!
Szybka reakcja Y, wysłanie masy wiadomości jak mogła to zrobić, jak mogła jej nie powiedzieć, że on był pijany na jej weselu i żeby dała spokój. Zaraz potem Pan Z przeciągał spotkanie, choć na początku był "Bardzo za".
Ja natomiast zaprosiłam X na swoje wesele, ona zaprosiła jako os.towarzyszącą Pana Z który po raz kolejny bardzo się ucieszył chciał , dopytywał kiedy. Aż no właśnie aż sam nie napisał nie wiem po co do Y z pytaniem czy też idą na tą imprezę ( dziwne nawet ich nie znam nie wiem po co pytał). Panienka Y natychmiastowo znów zaczęła wypisywać X, że jak to mogła jej nie powiedzieć że go zaprasza, że napisała do niego chyba była pijana :/ (to już naprawie niski poziom Y). zaraz też dostała smsa od Pana Z że przykro ale nie przyjdzie... bez wyśnień dlaczego ( pewnie panna Y opowiedziała, może oczerniła nie wiem bo w sumie sama nie wiem o co chodzi ) Kurcze Y ma męża nie wiem co się tak bulwersować teraz X płacze, ja cały dzień chodzę i klnę, X nie przyjdzie  na moje wesele :( nuż w mordę jeża nietoperza!!!

Dobra koniec wywodów z trochę mi ulżyło że sobie to jakoś rozpisałam. Z nerwów i prawie 2 godzinnej rozmowy z X nie zjadłam jadłam śniadania, a ruszany nerw musiałam wyreagować i wyjść na spacer :/

Śniadanie; nic oprócz nerwów + herbata w między czasie
Obiad: 3 kotleciki sojowe + 2 ziemniaczki +surówka + kompot
Kolacja: Kanapki z chlebkiem "Pano"+ ogórek+ polędwica z kurczaka+ herbata czerwona
Podwieczorek: truskaweczki ( wiem o tej porze roku więcej chemii niż w laboratorium, a światła nie widziały dopóki nie wystawili je w sklepie, ale na nerwa zamiast słodycza musiałam no musiałam!!)

Ćwiczenia:
1500 podskoków na skakance
100 brzuchów
1 godzina kręcenia hula hopem (  zaraz :) się wezmę! a wiecie że kręce już bez pasa, co tam siniaki !)
szybki spacer 6 km

AAAAAAA tyle mam dziś do powiedzenia, cóż za ludzie!!!
  • aldonkad

    aldonkad

    5 marca 2012, 21:24

    Niezła historia!!! ?Ja bym zdobyła numer do pani Y i wygarnęłabym co o niej myślę i to że na cholerę się wtrąca!!! Truskawki....hmmm....jeszcze bardziej oczekuję malin:D...powodzenia

  • Chocollate

    Chocollate

    5 marca 2012, 19:41

    A no boli siniaki są, na początku takie sobie zrobiłam że nie mogłam spać :/ ale po jakimś czasie znikaja

  • Mika0

    Mika0

    5 marca 2012, 19:36

    Ja też mam te hula hop, ale niestety nie umiem nim robić bo za bardzo mnie to boli :(

  • Chocollate

    Chocollate

    5 marca 2012, 19:31

    hehe dzięki :P tak się kończy szybkie pisanie ciągle teraz edytuje wpis ;D

  • Proaktyna

    Proaktyna

    5 marca 2012, 19:30

    No cóż faktycznie jak w tasiemcu jakimś ;] Niestety takich osób na świecie jest bardzo dużo i lepiej na takich uważać. Szkoda tylko, że ich jest więcej od tych normalnych ;] No ale nic się nie poradzi na głupotę innych.... a te truskaweczki mniami ;]

  • Piramil77

    Piramil77

    5 marca 2012, 19:28

    siódmy - przez ó:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.