Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy można mieć aż tak słabą wolę?
5 kwietnia 2013
Porażka. Po Świętach wpadłam w ciąg;( Nie umiem się opamiętać. Dziś waga pokazała 69,8 kg;(((( Po Bożym Narodzeniu było to samo. Ile razy można upadać? W jednej chwili jestem zmotywowana. Pięć minut później czuje chęć na czekoladę i tę chęć zamieniam natychmiast w czyn. Ile razy można? Czy osiągnę kiedyś swój cel? Czy jest on po prostu króliczkiem, którego mam gonić całe życie i nigdy nie złapać? I dlaczego inni mają za darmo coś, o co ja muszę walczyć i mi się ciągle nie udaje - wiem banalne pytanie...
Jagoda1971
8 kwietnia 2013, 16:44Uszy do góry! Mam tak samo, ale już się zdążyłam na siebie zezłościć. Po "ciągu" dzisiaj jestem tak wkurzona, że się na razie trzymam. DAMY RADĘ. W końcu co, od macochy jesteśmy, czy jak? A tak między nami to ślicznie już schudłaś, brawo!
Qubika
7 kwietnia 2013, 07:31Obiecałam sobie, że dziś nie poddam się tak łatwo. Mam nadzieję, że uda mi się przełamać ten okropny czas. Wszystko rozwaliły święta, nie potrafiłam się opamiętać, widzę, że u Ciebie podobnie. U mnie doszło do tego stopnia, że tabliczka czekolady na poczekaniu to pestka :( Ale coż, weszłam tu, na Vitalię, i jakoś już czuję się lepiej. Tutaj wzbiera we mnie ochota, by działać dalej. Trzymam mocno kciuki na Ciebie i za siebie też. Nie dajemy się!
Veleno
5 kwietnia 2013, 22:51ja w Ciebie wierze...
czocharowa
5 kwietnia 2013, 22:24;)
czocharowa
5 kwietnia 2013, 22:24No to zabieraj się do roboty! nie ma na co czekać! ')
aannxx
5 kwietnia 2013, 22:14Kochana Ja miałam podobnie. Pamiętaj, że nie liczy się ile razy upadasz, ale to czy się potrafisz podnieść. Jutro też jest dzień. Trzymam mocno kciuki !:)
Joannaz78
5 kwietnia 2013, 22:04Pewnie ze osiagniesz cel:-)) I tego sie trzymaj