Dziś byliśmy na USG bioderek. Na szczęście wszystko jest ok i nie musimy już małego szeroko pieluszkować...
Adaś rośnie ...skórka zrobiła mu się już taka jaśniutka jak u bobasa;) Tylko na czole dostał takich chrostek, najpierw myślałam, że to potówki, ale położna mówi, że może to być skaza białkowa, więc odstawiłam wszystko pochodzenia krowiego i chyba faktycznie troszke lepiej. Poza tym mamy małe problemy z brzuszkiem. Mimo, że daje mu sab simplex, delicol i Bigaie - ciagle sie napina i pręży i widać, że męczą go wzdęcia. Więc troszkę uważam z jedzeniem...Nie płacze bardzo, ale widać że mu to przeszkadza...
Chrzciny zaplanowane na koniec września, jestem juz zapisana do fryzjera. Waga powoli ale cały czas w dół. Jem dziennie tak około 2000-2500 kcal - w ciąży jadłam nawet ponad 3000 kcal czasami (nie ograniczam się specjalnie ale tyle to wychodzi) tak 0,5 kg na tydzień spada bez wysiłku. Jeszcze 2 kg zostały do wagi sprzed ciąży. A potem zobaczymy ile uda mi się do upragnionej 60 schudnąć...
Adaś śpi więc mam jeszcze trochę czasu dla siebie.. trzymajcie się
Agusiunkaa
11 września 2012, 07:51kochana super Ci idzie na chrzcinach będziesz laska mamusia:) tak trzymaj:) powodzenia!
Joannaz78
10 września 2012, 12:22Te krostki to moze być cokolwiek, nie zawsze wręcz zadko oznacza skaze. Swietnie idzie ci zrzucanie wagi gratulacje