Jedzeniowo porażka . Dziś waga pokazała 84,9 kg!!!
Nawet tego nie zmieniam na pasku bo mam nadzieję że jutro wróce do normy...
Dziś dieta lekkka...owocki, warzywka..
Brzuch mi już ciąży i pobolewa, a to kłuje, a to ciągnie, ale mimo to staram się codziennie spacerek zaliczyć. Przecież się nie położe, bo mały w końcu musi wyjść..
Ciekawe czy odczuje to, że od dziś nie biorę już No-spy i magnezu. Noc lepsza. Spałam do 9:30 z dwoma przerwami na siusiu.
Torby zapięte...Został plecak męża do spakowania "na ostatnią chwilę". Od dziś pije po 2 filiżanki naparu z liści malin.
majowkaa
24 lipca 2012, 11:09Mi się też udało "tylko" dwa razy pójść do kibelka w nocy, przeważnie mam więcej takich nocnych wycieczek;)