Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Miałam już kiedyś jedno konto na Vitalii ale że przez kilka lat, pasek zamiast w dół ciągle rósł w góre było mi wstyd. Postanowiłam założyć nowy pamiętnik jako symbol nowego początku i wreszcie osiągnąć sukces.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31434
Komentarzy: 369
Założony: 4 października 2010
Ostatni wpis: 3 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ChceBycMama

kobieta, 37 lat, Poznań

164 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Moja aktualna waga to 72,9 kg;( Stwierdzam to ze smutkiem, ale i z nadzieją na lepsze jutro. Jak wiele kobiet moim postanowieniem noworocznym znów będzie schudnąć. Już od 1. stycznia staram się zatem zmieniać to co jem.
Nie będzie łatwo, ale naprawdę powoli zaczynam wyglądać źle. Bo wcześniej wyglądałam po prostu nie za dobrze, ale już jest coraz gorzej.
Nie ogarnęłam się praktycznie od samych wakacji, gdzie jechałam z wagą 67 kg czyli około 6 kg mniej niż obecnie.
Zaczynam się już coraz bardziej siebie wstydzić co odbija się masakrycznie na moich kontaktach z ludźmi.
Zatem do boju dziewczyny. Mój mąż mnie trochę wyśmiewa z tych moich wiecznych planów że schudnę. Mówi, że mam już mu o tym nie opowiadać bo słyszał to już sto razy a efektów nie widział nigdy. Ma racje. Ale ja tłumacze mu, że może gdybym przestała w ogóle próbować walczyć to było by ze mną już tragicznie, a tak przynajmniej nie zabrnęłam jeszcze zbyt daleko, by nie móc tego cofnąć. Mam 27 lat i tylko przez bardzo krótki czas w moim życiu byłam zadowolona z samej siebie:( smutne

11 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Wróciłam z wakacji opalona i...niestety cięższa o 2 kg, ale wiedziałam, że tak będzie bo na dużo sobie tam pozwalaliśmy jedzeniowo;) Goferki, lodziki, fast-foodowe kolacje i tak przez 2 tygodnie uzbierał się nadbagaż. No ale byłam przy tym w każdym momencie, także nawet nie jest mi przykro. Mam nadzieje, że szybko utracę te 2 kg jak tylko wrócę teraz do normalnego trybu życia;)

Mały nad morzem szalał jak wariat, raczkował sam przez plaże nie patrząc na rodziców jak żółw prosto w stronę wody;D Roczek za nami. Impreza w domu na 15 osób myślę, że się udała. Straciliśmy dużo kasy na wakacjach także teraz  mocne postanowienia dietetyczne i ekonomiczne. Pora wreszcie zacząć znowu odkładać na nasze planowane (jeszcze nie wiem kiedy ) mieszkanie.

Z listy rzeczy do zrobienia latem dokładam kolejną książkę. Przeczytałam na wczasach "Coś pożyczonego ", wysłałam rodzinie pocztówki z wakacji, wypiłam piwo w plenerze ( a nawet wiele piw)

Zawsze kiedy kończy się lato, tęsknie już trochę za jesienią  Mam ochotę na te smętne wietrzne wieczory przy kubku gorącej herbaty i serialach;D

I jeszcze jedno - muszę ponarzekać. Męczy mnie trochę jeśli nie bardzo bycie mamą. Na nic nie mam czasu choć wiem że wszystkie matki na świecie mają podobnie  ( z wyjątkiem tych, które mają nadzwyczaj spokojne dzieci które godzinę potrafią oglądać album ze zdjęciami). Mój synek nie robi nic dłużej niż kilka minut. Jest dość krzykliwy  i baardzo ruchliwy. trudno mu zmienić pieluchę, ubrać. To taka ciągła szarpanina. Wyrywa się. Nie mogę się doczekać kiedy będzie na tyle duży by zabrać go do kina na bajkę, do zoo, chciałabym żeby można mu było coś wytłumaczyć a on to zrozumie. Wiem że malutkie dzieci są wspaniałe,słodkie i że będę tęsknić za tym czasem jak mały podrośnie. Ale jestem zmęczona...Ostatnio przeczytałam że roczne dziecko powinno umieć zbudować z klocków wieże i kulać piłkę do mamy. Moje dziecko nie zrobi tego zbyt prędko bo to wymaga 20 sekund przynajmniej w bezruchu na siedząco a u niego to się nie zdarza. Chyba że trzaska w jakąś szybę, trzaska szafką lub szufladą czyli robi to czego nie powinien. Mówię wam co ja mam z tym urwisem;D Lecę bo wstał...

15 lipca 2013 , Komentarze (1)

Ostatnio wam pisałam, że udałam się do dietetyka. Niestety nie potrafiłam się stosować 100 % do diety ale jakiś tam sukcesik jest. Z około 70 kg ważę teraz ok. 67 kg więc w sumie jestem zadowolona. Cały czas walczę dalej...
Nie ćwiczę już też tak namiętnie jak na początku ale jakaś tam aktywność jest a przed Ewką nie ruszałam się nic a nic przez ładnych kilka lat, więc też jestem zadowolona. Do urlopu zostały mi dwa tygodnie. Mam zamiar ćwiczyć teraz częściej. Jak będzie z dietą nie wiem. Moje słabości zawsze mnie pokonują. Ale trzeba się cieszyć tym co jest.


Znalazłam w internecie fajną listę rzeczy, które trzeba zrobić w wakacje i mam zamiar ją wprowadzać w życie. Na pierwszy ogień poszły:

1.Wcześnie wstawać (mam to zapewnione dzięki mojemu synkowi)
2. Zrobić porządek w zdjęciach, wywołać i poukładać w albumy ( jeśli je prowadzimy)
3. Zaplanować swój urlop (choćby kilka dni)
4. Porządek w szafie i pozbycie się nienoszonych ciuchów
5. Zamówiłam swoją ukochaną wodę która kojarzy mi się z latem Oriflame the Sun



do usłyszenia....


26 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Na razie się nie chwalę...ale będzie bosko. Korzystam obecnie  z pomocy dietetyka z Poznania u którego schudłam jak miałam ok. 14 lat - 12 kg
Na razie żadnych szczegółów. Rozpisze się jak będą pierwsze efekty...


16 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Ano nie piszę bo mi wstyd. Wstyd, że jestem taka niekonsekwentna:((
Kto by chciał czytać pamiętnik kogoś kto ciągle trwa w martwym punkcie i nie robi postępów? A ja właśnie taka jestem...;( Co prawda ćwiczeń nie przerwałam (choć nie robię ich już z takim zaangażowaniem). Ale skoro 70 % efektu zależy od diety to ja mam właśnie taki efekt. Marny. Niby ciało się ujędrniło, cellulit zmniejszył ale ja muszę schudnąć, a nie ujędrnić ciało, choć dobre i to.
Dziewczyny ja nie wiem co ze mną jest. Choćbym nie wiem ja była zmotywowana, nastawiona itp. to dietę stosuje tylko do południa a ja wracam z pracy to odnoszę zawsze porażkę;( Naprawdę codziennie. Nie potrafię wytrwać nawet jednego dnia. Nawet jednego głupiego dnia. To tyle o mnie.



A u mojego synka wiele się dzieje:
1. Usypiam go i śpi w swoim łóżeczku. A to ze względu na bezpieczeństwo. Już jest zbyt ruchliwy i ucieka mi z łóżka. Co oznacza że mąż wrócił do sypialni. Ale nie jest z tego zadowolony, bo mały przebudza się nocami. W ogóle mój mąż ciągle jakiś uciągnięty nadąsany ja to samo;( Porażka. Może macie jakieś metody na powrót namiętności i wzajemnego zainteresowania?

2. Tydzień temu zakończyłam karmienie piersią. Po 10 miesiącach i 10 dniach. Uważam to za wystarczająco. Mały ma skazę i ciągle miał jakąś wysypkę po tym co zjadłam. Teraz czekamy aż wysypka zejdzie. Nie ukrywam - przy ostatnim karmieniu się popłakałam. Nie muszę dziewczynom karmiącym tłumaczyć dlaczego. Ale są też plusy. Pije piwo i kawę z mlekiem;D Jupi

3. Udało nam się w ciągu trzech dni wyeliminować karmienia nocne (2-3). Zbyt długo zwlekałam z tym, nie sądziłam że będzie to tak proste. Nastawiłam się na zarwanie kilku nocy w imię przyszłych nocy przespanych. Naszykowałam butelkę z wodą i miałam zamiar podawać mu wodę za każdym przebudzeniem. Dodam że mały jadł około 23, 2 i 5. Pierwszej nocy obudził się o 23 ale z 120 ml mleka wypił tylko 50 i zasnął. Później w nocy o 2 dostał wodę trochę stękał ale nie wrzeszczał udało się i spał do rana, do 5-6 (butla). Drugiej nocy obudził się ze strasznym wrzaskiem nic nie pomagało dostał mleko o 23 a o 3 nawet pierś. Bo bardzo płakał. Trzeciej nocy przebudził się o 23 ale zasnął bez wody i smoczka tylko po pogłaskaniu. Od 2 do 3 wojował, trochę płakał ale się udało go uśpić bez karmienia po ponad godzinie. To samo w nocy czwartej i dziś. Nawet miałam zamiar mu tą butlę o 23 na razie dawać ale jakoś się nie domaga. Mam nadzieję, że niedługo prześpię całą noc.

4. Mały siada sam, wstaje, chodzi bokiem

Ale się rozpisałam, idę jeść śniadanko. Kolejny raz spróbuje dietetycznie....

25 maja 2013 , Komentarze (2)

Nie odzywam się ostatnio, bo jakoś nic u mnie się nie zmienia. Nie mam o czym pisać. Ćwiczę około 3-5 razy w tygodniu Chodakowską, ale diety nie udaje mi się utrzymać, choć zabieram się za to każdego dnia na nowo. Za słabo walczę. Za mało z siebie daję. Ale w sukienkę, która była mi za ciasna już się dopinam i mam nadzieję iść w niej na wesele 8 czerwca. Powstała u mnie dodatkowa motywacja. Wakacje. Już zarezerwowane nad morzem dwa tygodnie i to ze znajomymi. Więc nie mogę się poddać, żeby nie wstydzić się później na plaży. Nawet jeśli nie osiągnę swojego wymarzonego celu to każda nawet najmniejsza poprawa ciała poprzez ćwiczenia jest mile widziana. A po 1,5 miesiąca z Ewą mam jędrniejsze ciało i mniejszy cellulit, choć ani waga ani wymiary za bardzo się nie zmieniły;( Co do tych wymiarów to nie wiem, bo nigdy nie jestem pewna w którym dokładnie miejscu mierzyłam się ostatnio - łatwo o pomyłkę. Miara centymetr w dół lub w górę i już mamy niemiarodajne wyniki;(
Cały czas karmię piersią ale w dzień tylko raz. Niestety mały ciągle je w nocy około 3 razy. Mimo że przed snem wypija około 210 ml modyfikowanego z kaszką nie chce mi przesypiać nocy i budzi się co 2-4 godziny. Nie mam już na niego metody. Może wy macie jakieś pomysły?

12 maja 2013 , Komentarze (9)




Dziękuje za opinie. Oczywiście walczę dalej. Kolejne zdjęcia za miesiąc;)


2 maja 2013 , Komentarze (1)

Dalej ćwiczę (prawie codziennie) i z niecierpliwością czekam na efekty. Może odrobinę widać już coś wizualnie, ale niestety nie ma to odzwierciedlenia ani w wadze, ani w centymetrach. Od dziś jeszcze raz podejmuje walkę o dietę. Dla niektórych może to być śmieszne, ale nie umiem zejść do 2000 kcal;( ( Najwięcej kalorii nabijam przez podjadanie. Nie potrafię wytrzymać 3 godzinnej przerwy między posiłkami. Po dwóch już bym mogła coś zjeść. Także ułożyłam sobie następujący plan :

Śniadanie 600 kcal
II śniadanie 200 kcal
Obiad 600 kcal
Podwieczorek 200 kcal
Kolacja 400 kcal


I założenie mam takie, że jak na dany posiłek zjem mniej kcal niż w planie to nie dokładam za to do następnego posiłku.
Majowy weekend mija mi smętnie. Mąż dziś i w sobotę w pracy:(

28 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Waga na dziś 68,8 kg

Próbuje wrócić do 68,2 (którą miałam przed Wielkanocą ale na razie ciężko).

Dwa tygodnie z Ewą Chodakowską za mną. Jak zauważę, poczuję lub zmierzę różnicę dam znać koniecznie. Trochę tracę zapał, ale obiecałam sobie, że wytrzymam miesiąc, by sprawdzić czy faktycznie jakiś efekt po miesiącu jest. Muszę się przekonać na własnej skórze.

Malutki ostatnio marudny - masakrycznie daje w kość. Cały czas albo krzyczy albo jęczy.

W pracy w porządku. Po majowym wekendzie zwiększam etat z 1/2 do 3/4 co oznacza, że będę pracować od 7 do 12:30 czyli cały czas lajtowo;)

22 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Weekend bardzo udany...Mały pił mleczko z butli i nie musiałam chodzić go karmić mimo że mieliśmy go w hotelu przy sali z treściową. A w poprawiny nawet położyła go spać i nie potrzebował cyca....Eh mamusia nie jest mu już potrzebna...buuuuu;((((((((((

No ale wiem że jest to dla nas krok w stronę powrotu do świata ludzi innych niż "Ci z małymi dziećmi" i trochę się z tego cieszę. Smycz się wydłuża..;D

Na to wesele nie udało mi się schudnąć, ale makijaż i fryzura się udały i czułam się bardzo dobrze. Następne wesele mamy 8 czerwca czyli za niecałę 7 tygodni co oznacza nową szansę. Ostatni tydzień codziennie ćwiczyłam z Ewą Chodakowską i mam nadzieję, że mi nie przejdzie. Zrobiłam sobie zdjęcia i zobaczymy czy po 4 tygodniach będzie jakaś różnica.

Wizyta u dietetyka odwołana. Zadzwoniłam zapytać o szczegóły i powiedziałam, że karmię piersią i kazała się wstrzymać. Twierdzi, że stracę pokarm i lepiej najpierw zakończyć karmienie, skoro zostało mi już niewiele czasu. Adaś coraz częściej odmawia już cycusia - woli butlę. więc powoli już karmię coraz mniej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.