Już zapomniałam jak to jest zaczynać.
Tak mi się nie chce, każde ćwiczenie to niesamowita walka z samą sobą. Cel do końca lutego to 99 kg. Myslę, że to realne ale początek jest taki straszny. Wiem, że za dwa tygodnie będę z chęcią ćwiczyć a za miesiąc nie będę sobie wyobrażała dnia bez treningu. Wiem, że za miesiąc będą już efekty ale dlaczego do cholery tak mi się nie chce?
Aneetkaaa
6 lutego 2017, 18:28Najważniejsze to się nie zniechęcać bo samo się nie zrobi ;) mi na początku też ciężko było a teraz z dnia na dzień jest coraz lepiej, kondycja lepsza wiecej energii mam :) dzisiaj mam 15 dzień a czuję się coraz lepiej więc Tobie też się uda tylko zacznij uwierz w siebie :) możesz nawet zacząć od dłuższych spacerów a później zwiększać wysiłek :) dasz rade kochana wierze w Ciebie :*
angelisia69
6 lutego 2017, 15:29to moze znajdz jakis ruch ktory lubisz?albo zacznij od najlatwiejszych cwiczen i dopiero dodawaj znielubione>To moja stara zasada jak cwiczylam w domu,zaczynalam od lekkich a potem "dowalałam" to co sprawialo mi trudnosc.