Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pryjaciel? Kumpel? Kolega? Znajomy?


W MOJEJ GLOWIE ZNOWU CHAOS

Znamy a chyba moge juz mowic ze znalismy sie ok 8lat. Na poczatku probowalismy byc ze soba.Po kilku latach odnowilismy kontakt, on mial dziewczyne a ja chlopaka, nie przeszkadzalo jednak to w spotkaniu sie raz na rok czy sporadycznym pisaniu. Dwa lata temu oboje bylismy juz wolni chociaz zawsze mowilismy ze tylko sie ze soba kumplujemy a dokladniej przyjaznimy. Nie chce chyba wiecej pisac wiec przejde do sedna, nasza znajomosc trwala 8lat w tym raz na rok max dwa sie spotykalismy i ciut wiecej razy  pisalismy. Ostatnio majac wiecej czasu zaczelam sie zastanawiac jak mozna nazwac taka znajomosc przyjaznia, dzis padlo z mojej strony troche slow na ten temat i mysle ze oficjalnie zakonczylismy ta znajomosc, nie wiem moze oboje zjebalismy to przez te wszystkie niedomowienia a sporo ich bylo, chyba oboje gdzies sie pogubilismy, miedzy nami iskrzylo oboje to wiedzielismy ale nie bylo tego ostatecznego kroku z rzadnej strony.


Nie wiem po co to pisze ale z jednej strony czuje ulge ze po co taka znajomosc bo w przeciwienstwie do niego nie moge nazwac przyjaznia, a z drugiej strony czuje ogromny bol i smutek ze juz wiecej sie nie spotkamy, nie pogadamy bo co jak co ale z nikim nie dogadywalam sie jak z nim...


Musze zyc dla siebie, ktos nie moze byc sensem mojego zycia, musze w koncu tak jak ktos mi ostatnio naisal otworzyc sie i poznac nowych ludzi bo zwariuje...


A BEZSENNOSC TO JUZ INNA SPRAWA...CZUJE ZE KOLEJNA NOC NIEPRZESPANA MIMO BRANIA TABLETEK...Z JEDNEJ STRONY DOBRZE ZE POJUTRZE PONIEDZIALEK I DO PRACY BO CHOCIAZ ZAJME SIE PRACA I MOZE UDA MI SIE ZASNAC ZE ZMECZENIA...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.