Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Marnotrawna córka
29 grudnia 2011
Który to już raz? Trzeci? Tym razem po ciąży i karmieniu. Nigdy aż tyle nie ważyłam, kolą mnie kolana i lewe biodro. W dodatku chcę, żeby moja córeczka nie miała takich problemów jak ja - ze zdrowiem, z komentarzami lekarzy (kiedy poszłam na USG w ciąży lekarz po usłyszeniu ile ważę "Jezus Maria" i "No to nie przygotowała się pani do ciąży".) Największy problem to brak czasu, ale może znowu spróbuję. Postaram się wracać z pracy na piechotę - chociaż ze dwa, trzy przystanki. Zmniejszyłam tż moje oczekiwania - waga 60 kilo to było za duże wyzwanie, zeszłam do 70 i zobaczymy, czy mi się uda. Trzymajcie kciuki żeby mi nie zabrakło motywacji.
celenar
29 grudnia 2011, 23:09Dzięki dziewczyny, kasiam567 i anabelaa81. To niby takie oczywiste, ale wygląda na to, że odkryłam coś wspaniałego: wsparcie kogoś, kto wie jak to jest być na diecie dopingujej ak nic innego. Oczywiście wspiera mnie bardzo mój mąż, ale to jednak nie to samo. Czuję jak rosną mi skrzydła i patrzę optymistycznie w przyszłość.
anabelaa81
29 grudnia 2011, 12:18jestem z Tobą :)
kasiam567
29 grudnia 2011, 12:18Trzymam kciuki - powodzenia