dzisiejszy dzień zaliczony pozytywnie, nie było już tak źle, bo wczoraj to było ciężko....znowu mnie nosiło ,najbardziej na słodycze ....ale nie dałam się , skończyło się na 3 chipsach bananowych do kawy i dziś na wadze radość - 73,9 :))) (wczoraj-74,3)
To już jest chyba reguła, że tuż przed większym spadkiem głód bardziej niż zwykle daje o sobie znać....choć to raczej nie głód, tylko apetyt wg wytycznych Vitalii....Tak więc warto wytrzymać ten dzień lub dwa, bo efekty są.
Moje nowe motywacje:
- Schudnę, bo nie chcę się już więcej wstydzić swojego ciała (niby proste, ale tak jakoś mocno do mnie przemówiło)
- Schudnę, bo chcę wreszcie ubierać ciuchy w swoim stylu, z którego zrezygnowałam ok 18 lat temu, bo przytyłam :(((
I na koniec demotywator - bardzo żałuję, że straciłam tyle lat ( lat młodości) będąc grubą....teraz , gdy wiem, że niedługo osiągnę upragnioną wagę, coraz bardziej żałuję, że dopiero teraz, że tak późno....i to jest baaaardzo smutne dla mnie....:(
renataromanowska
2 lutego 2014, 13:58Szukam motywacji u Ciebie. Do mnie przemawia wstyd wlasnego ciala. Cos w tym jest. Pozdrawiam.
Beta75
31 stycznia 2014, 21:52brawo trzymaj się !!!
krakusia
31 stycznia 2014, 21:31jak się czyta takie wpisy to człowiekowi rosną skrzydła i nabiera chęci do do pracy nad sobą ...a przed Tobą teraz druga młodość :D.....ta fajniejsza, bo szczuplejsza ...:D:D