jestem na huśtawce czy może raczej na jakiejś szalonej karuzeli :(
Wracam znów z większą wagą, dziś 75,7, a było już nawet powyżej 77...masakra jakaś....
żrę słodycze i to jest powód, jak zacznę kawkować ze słodyczami to nie moge skończyć....a najbardziej przyczyniła się do tego lawinowego wzrostu czekolada mężusiowej roboty...dwa razy jej dokonał i dwa razy przykleiłam sie do niej bez opamiętania i jakichkolwiek hamulców.Więc mam za swoje...
Walczę znów o zejście poniżej 75....
Madeleine90
7 września 2012, 08:22baklava to slodka pamiatka z wakacji:)