już nie mam słów sama na siebie - waga dzisiejsza 74,4, a było jeszcze gorzej :(((
0 motywacji, 0 samodyscypliny, siedzi we mnie jakiś potwór chyba (może ciasteczkowy :)), który przy mojej zgodzie na jedną kosteczkę czekolady budzi się we mnie i przejmuje nade mną kontrolę....nie umiem zjeść jednej kostki czekolady i już chyba nigdy nie będę umiała
dziś dieta na 100% jak na razie i mam nadzieję, że już tak zostanie, bo w czwartek zmiana paska i nie chcę się znów oddalić od celu - choć pewnie i tak mnie to czeka, bo przecież nie można bezkarnie objadać się 2lub 3 dni w tygodni i liczyć na spadek wagi
ja już sama chyba nie wiem czego chcę :((
chciałabym mieć w sobie taką moc jak na początku diety - pomóżcie!!!!!
kasandra1974
2 maja 2012, 11:35nie poddawaj się, kryzys minie i wrócisz na właściwą drogę :) będzie dobrze :) tylko się nie załamuj :) usciski
coffeebreak
1 maja 2012, 18:31Jak się skończy ten rozwiązły długi weekend to zepniesz poślady i ruszysz z dietą. Mówię ci to ja! Kofina! Buziole