na manowcach jestem....juz staram się wrócić na właściwe tory, ale jeszcze dzis i jutro na mej drodze widzę przeszkody, na 100% pewnie będzie od poniedziałku....
Zaczęło się wczoraj od wyjazdu na pogrzeb 200km.Rano było ok, w drodze również dietkowo, po pogrzebie obiad, kawa i ciasto-zjadłam, ale z umiarem....no ale dietka się posypała, więc odpuściłam sobie i w drodze porotnej wpadło trochę słodkości, a w domu to już klęska na całej lini...kompuls jedzeniowo-słodyczowy :((
Dziś na wadze 73,9 :((
Dziś miało być już grzecznie, ale do kawki niestety zjadłam 2 małe kawałki babki....teraz planuję zjeść więc tylko połowę obiadu Vitalijkowego, a wieczorem jeszcze jedna próba, bo jedziemy do mojej kuzyki, która jest chrzestną mojego starszego syna, zawaidomić o bierzmowaniu....pewnie uszykuje coś do jedzenia...jeślim zjem u niej, to po powrocie do domu już NIC!!!
Jutro urodziny syna, przychodzą koledzy i będzie pizza....hmmm, pizzy nie jadłam już ok 4 miesiące, a uwielbiam.Jest to jedyny fast food, który lubię, ale lubię baaardzo i jest to jedna z takich rezczy, które jak zaczynam jeść, to nie mogę skończyć.Wiem, że jutro sobie nie odmówię, trzymajcie kciuki, żeby skończyło się na jednym kawałku...no dobra, na dwóch i koniec!!!
pozdrawiam :))
coffeebreak
15 kwietnia 2012, 15:35Wszystkie, normalnie wszystkie wypadły z torów i nie mogą wrócić. Od poniedziałku wracasz koleżanko! I nie ma że boli :-))
Madeleine90
14 kwietnia 2012, 16:55Trzymaj się jakoś:) zjedzenie jednego kawałka pizzy to nie tragedia ale lepiej na tym jednym poprzestać:))) powodzenia:)
kitty79
14 kwietnia 2012, 15:34Pizze też uwielbiam i jak dotąd nie potrafiłam powiedzieć nie, kiedy ktoś częstował. Tobie życzę powodzenia;)
WielkaPanda
14 kwietnia 2012, 15:00Dajemy rozgrzeszenie na pizzę bo pizza to dobra rzecz:)