waga wczorajsza 74,9 :)))
Waga dzisiejsza 75,5
Coś rozluźniłam się wczoraj za bardzo i za dużo kręciłam się koło słodyczy....niby nie zjadłam nic konkretnego, ale - a to czekoladki kawałek skubnęłam, a to babeczka się ukruszyła i wylądowała w moich ustach itd itp....To te imprezy mnie tak rozlużniają, na imprezie dużo nie zjadam, ale potem rozluźniam dyscyplinę i waga to wychwytuje....
Od dzisiaj znów dietka 100% i chudniemy dalej :)))
Agniecha1982
19 marca 2012, 22:53U mnie jest podobnie. najgorsze sa weekendy i obiady abo u rodziców abo u teściów zawsze cos tam zjem dodatkowo. choc oststnio sie bardziej pilnuje i waga drgneła. A jak sie nie pinuje to stoi. Powodzenia!
Madeleine90
19 marca 2012, 22:42takie podjadanie jest najgorsze, bo nawet się nie jest w stanie ogarnąć ile się dokładnie zjadło, a potem jak się człowiek zastanowi nad tym i przypomni wszystko dokładnie okazuje się ,że to niby "nic" to miało całkiem sporo kcal:)
coffeebreak
19 marca 2012, 17:30Grzeczniuteńko! Batonik do mnie mrugał zachęcająco to go wzięłam i schowałam do szafki! Pozdrawiam.
anulkako
19 marca 2012, 13:15fakt weekend nie zachęcał do dietkowania! Ja po weekendzie nawet nie chcę się ważyć :-)
coffeebreak
19 marca 2012, 12:47Wiem o czym mówisz :-) jak jest impreza to jakiś taki ogólny luz zaczyna się wkradać i trudno dyscyplinę utrzymać. To co wracamy do dietki razem? Bo ja w ten weekend... ach szkoda gadać. Pozdrawiam