...ale nie dla mnie, dla moich chłopaków zrobiłam z kapusty włoskiej, którą miałam w planie posiłków w ubiegłym tygodniu i została prawie cała.Oprócz zwykłych składników dodałam też resztę żółtego sera z lodówki, żeby się nie zmarnował...i naszła mnie taka refleksja, że ponieważ bardzo nie lubię marnować jedzenia to ja zawsze w domu byłam jedzeniowym odkurzaczem.Odkąd jestem na diecie dopiero uświadomiłam sobie, jak duże ilości pochłaniałam zupełnie bezwiednie-tu kawałek wędliny, tu pól kanapki po dziecku, tu 2 ziemniaczki po obiedzie itd itp.W sumie pewnie z tego podojadania uzbierałby się jeden dodatkowy, nieplanowany i w sumie nieuświadomiony posiłek....Teraz od 3 tygodni tego nie robię, choć kilka razy ręka automatycznie już leciała do ust...teraz moje chłopaki odkurzają jedzonko...i niech tak zostanie, oni nie muszą liczyć kalorii
Waga dziś 83,1 :)))
Fajnie ta trójeczka leci, podoba mi się
bernio
24 stycznia 2012, 13:20Ja też tak robiłam i do dziś mi szkoda jak wyrzucam jedzenie po dzieciach.No i gryzę się w język kiedy chcę im powiedzieć że wszystko ma być zjedzone!