od ciągłego żucia miętowej gumy, bo to mi nieco pomaga....Samopoczucie bez zmian, mdłości dają w kość przez cały dzień, mniej więcej co drugi dzień wymioty, najchętniej nie wstawałabym z łóżka.Ale to niestety jest niemożliwe, więc czekam, ąz to wszystko ustąpi....obecnie jest 10 tyg i 5 dni.
W ubiegłym tygodniu byłam u gin., badania ok, ale ciśnienie znowy w górnej granicy i moja ginka już najchętniej wysłałaby mnie na zwolnienie, ale ja niestety jeszcze trochę muszę popracować, jeszcze trochę, bo muszą znalkeżć kogoś na moje miejsce.Mam nadzieję, że już niedługo.
W środę mam badanie USG.Mam nadzieję, że wszystko ok z moim maleństwem.
Waga cały czas 86,4, choć w spódniczki i spodnie już się nie dopinam niestety.To jeszcze nie jest maleństwo, tylko tak jakby woda mi się zgromadziła w obrębie talii.Gdzieś czytałam, że to normalne, więc już powolutku gromadzę ciuszki ciążowe.
Syn bardzo się cieszy, widać to codziennie, jak się dopytuje o różne szczegóły i dotyka mojego brzucha pytając o to czy już kopie? On oczywiście czeka na brata, my na dziewczynkę, więc fajne sytuacje z tego wynikają i przekomarzania....Ale oczywiście najważniejsze, żeby było zdrowe!
Pozdrawiam!
Eleyna
29 marca 2010, 13:21ciesze sie wyszym szczesciem.......i wlasnie - najwazniejsze by dzieciatko bylo zdrowiutki.........pozdrawiam Was cieplutko kochana