Ja to jednak jestem specjalna, wiecie? Story time. Był kwiecień zeszłego roku, rozpędzałam powrót na Vitalię, była dieta, były treningi i nagle bam - wlazłam małym palcem w zwinięty dywan i go złamałam. O tym oczywiście dowiedziałam się prawie dwa miesiące później, kiedy zdążył się już prawie zrosnąć, bo przecież do chirurga takie terminy i nikogo nie obchodzi, że ja mam palec złamany teraz a nie za dwa miesiące (za to co miesiąc regularnie się ze mnie zdziera zakichane składki na jeszcze bardziej zakichaną służbę zdrowia od siedmiu boleści). Mówi się trudno i żyje dalej. W każdym razie nie mogłam chodzić przez kilka dni, przez kolejne trzy miesiące ten palec czułam i nie było mowy o jakichś intensywnych treningach. I wszystko się posypało. Zgadnijcie co zrobiłam wczoraj... Tak. Wlazłam tym samym palcem w kanapę. Jest siny, spuchnięty, nie mogę go ani całkiem zgiąć ani całkiem wyprostować i zajebiście boli jak staję na nodze. Dokładnie jak rok temu. I - co właśnie zauważyłam - dokładnie w rocznicę tej wyczekanej wizyty u chirurga. Na bank znowu złamany. Nie mam zamiaru znowu się bawić w lekarzy, bo za dwa miesiące to mi kolejny raz samo przejdzie, będę go tylko usztywniać tak jak mi poradziła pani chirurg ostatnim razem. Ale k*rwaaaaaa... Dlaczego? Dlaczego znowu własnie wtedy, gdy wpadłam w rytm treningowy po tylu miesiącach starań? Co jest ze mną nie tak? Jak wczoraj do mnie dotarło co się stało to się popłakałam. Nie z bólu czy coś. Ze złości. Bo jak ja mam ćwiczyć i to Shreda jak ledwie mogę stanąć na nodze?
Mam ochotę przeklinać i to bardzo brzydko i kreatywnie. Jestem zła. Nie, jestem wściekła. A może wciąż nie - jestem z********e w**********a. I wiecie co? W d*pie mam ten zakichany palec. Nie pozwolę sobie znowu wszystkiego zepsuć przez najgłupsze złamanie w historii ludzkości. Idę po pracy do apteki po taśmę usztywniającą, czyszczę z błota adidaski, w których przyszłam do pracy i o rany, co to była za ulga, jak mi ten palec podtrzymały po wczorajszym wieczorze chodzenia boso, i zamierzam ćwiczyć. Widziałam niedawno filmik jak chłopak z porażeniem mózgowym podnosił ciężary, chociaż ledwie był w stanie je złapać - a ja płaczę z powodu złamanego paluszka? Żałosne. Opuściłam już wczoraj jeden trening przez ten palec, więcej nie opuszczę. A tak jestem nakręcona, że jak jeszcze się trochę powściekam to pójdę pobiec z nim maraton xD
Nie, tak poważnie dziewczyny to jest nieciekawie i naprawdę boli, ale naprawdę nie zamierzam przerywać treningów. Dietowo ostatnio jest fajnie, tutaj moje menu z wczoraj:
Śniadanie: całonocna owsianka z siemieniem lnianym i jabłkiem
Lunch: bułka pełnoziarnista z hummusem i ogórkiem
Kolacja: ziemniaczki z filetem z kurczaka i buraczkami z chrzanem
452 kcal deficytu to bardzo ładny wynik jak na brak treningu. I nawet żelaza więcej niż zwykle - tylko wszystko inne kuleje. Ech. Serio, zaczynam coraz bardziej szanować dietetyków, to wcale nie jest proste tak ułożyć jadłospis, żeby wszystko było zapewnione. No i co jeszcze? Siedzę wściekła jak osa w pracy, popijam poranną yerba mate i zastanawiam się co dziś na obiad zrobić. I nic mi nie przychodzi mi do głowy. A tu trzeba cały długi weekend obiadami zapełnić i po pracy zrobić zakupy, bo znam siebie wystarczająco, żeby wiedzieć, że żadna siła mnie w piątek i sobotę z domu nie wyciągnie. No nic, lecę kochane poczytać co tam u Was póki szefa nie ma. Miłego dnia!
KochamBrodacza
19 czerwca 2019, 19:05Ałaa aż mnie palec zabolal :/ oby trenowalo się dobrze :*
emileti
19 czerwca 2019, 17:44Jesli chodzi o maly palec to i tak sie go nie nastawia bo nie ma jak tak wiec tylko jakies usztywnienie zeby łatwiej bylo chodzić i niestety czas - wspolczuje.
nomorefat
19 czerwca 2019, 15:55Jedz do rodzinnego, niech Cię skieruje do poradni ortopedycznej na pilnie - przyjmują tego samego dnia (te które maja dyżur). Pech to pech :(
am1980
19 czerwca 2019, 14:21To może na wszelki wypadek umów wizytę do chirurga na przyszły rok...będzie jak znalazł;) a tak na serio to szczerze współczuję, to się nazywa mieć pecha, ale rozumiem twoją złość, bo miałam taki rok, że co się rozkręciłam z bieganiem to infekcja czy przeziębienie i tak przez pół roku...co miesiąc, szczerze współczuję raz jeszcze, mam tylko nadzieję, że szybko się zagoi choć i tak pewnie kilka tygodni to potrwa;)))
iness7776
19 czerwca 2019, 13:00To idź na pogotowie. Musza Ci zrobić prześwietlenie, zeby wykluczyć złamanie. Ja mam stłuczony od tygodnia, wiec kacze się z Tobą w bólu :)
snowflake_88
19 czerwca 2019, 10:30To się nazywa determinacja :D Czy to jest cronometer? Sama korzystam i bardzo lubię, ale wzięłabym poprawkę na te wszystkie ustawienia, warto poczytać o zapotrzebowaniu na niektóre składniki i samemu ustawić. Co do pomysłu na obiad to polecam Kwestię Smaku. Ma fajną wyszukiwarkę po składnikach, rodzajach potraw itp.
Nelawa
19 czerwca 2019, 09:56nieszczęścia chodzą parami? w twoim przypadku zamrażalnik z małym palcem.. no słabo :( ale masz rację, bywają gorsze nieszczęścia na tym świecie. lekarz Ci nic nie pomoże, powie jedynie, żeby oszczędzać palec, a jak boli, to łyknąć procha. i tyle w temacie. może tym razem lepiej się zrośnie ? :) miłego dnia. i nie kop kanapy, bo ją uszkodzisz i kolejny wydatek ;)
agazur57
19 czerwca 2019, 09:41Masz pecha- podejrzewam, że palec osłabiony, to szybciej się złamał.