Dzień dobry, Vitalijki! Nareszcie weekend, mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić :) Ja się dziś od rana jaram, bo choć oficjalny dzień ważenia wypada w poniedziałek, dziś stanęłam sobie na wagę i znowu zobaczyłam spadek. Ale nie to jest najważniejsze. Najbardziej do powrotu tutaj zachęcił mnie fakt, że moje BMI przekroczyło granicę nadwagi. Tak, niestety. W dniu, w którym wróciłam, wynosiło 25,6. Wstyd. A dziś... Dziś doszłam do 25,01, więc wystarczy mi zgubić jeszcze tylko 100 gram i wkroczę znowu w wagę prawidłową! Nie odgrywam jeszcze fanfar, bo choć jestem na granicy, to wciąż po stronie nadwagi, ale jestem blisko :)
Wczorajszy dzień udany, mniej dietowo, bardziej treningowo. Trochę mi wczoraj kalorii zabrakło, nie dobiłam do 1600, mimo że wpadły dwa piwka wieczorem (puścić faceta samego na zakupy...). Za to jeśli chodzi o trening to machnęłam trening całego ciała z Mel B, do tego jej zestaw na pośladki, a zakończyłam jogą na ból pleców i cały ten trening trwał ponad godzinę, więc jestem bardzo zadowolona. Moje wczorajsze menu wyglądało tak:
Śniadanie: całonocna owsianka z masłem orzechowym i cynamonem - 353 kcal
Lunch: serek wiejski z otrębami owsianymi i ogórkiem - 334 kcal
Kolacja: wątróbka z cebulką, do tego konserwowa papryka, oliwki i sałatka z konserwowego ogórka i konserwowej cebulki - 460 kcal
Dietetyczny grzeszek: piwo - 430 kcal
Razem: 1577 kcal
Trening: trening całego ciała z Mel B + pośladki z Mel B + joga = 543 kcal
Moje plany na weekend uległy drobnej zmianie - pojadę do rodziców już dziś i zostanę na noc. I tak siedziałabym sama, bo Mój znowu ma nockę, więc przynajmniej będę miała towarzystwo. Nie jest to do końca dobre wyjście, bo planowałam jutro przed wizytą u rodziców machnąć trening, ale może wykombinuję coś innego, jakiś spacer czy coś. Dziś razem z Moim z rana wybraliśmy się na przechadzkę po okolicy, łaziliśmy prawie 2 godziny a ja spaliłam 1000 kcal, więc mogę z czystym sumieniem do końca dnia leżeć do góry brzuchem, a do rodziców pojechać autobusem :)
Zaraz biorę się za obiadek, dziś pierś z kurczaka zapiekana w pomidorach z mozarellą, pierwszy raz będę robić, ale brzmi super. Nadrobię zaległości w Waszych pamiętnikach wieczorem u rodziców, pewnie i tak akurat wpadnę na ich czas popołudniowej drzemki :D A teraz lecę, zeby zdążyć się ze wszystkim wyrobić przed wyjściem. Udanego weekendu!
ola05
24 lutego 2019, 11:12Gratuluję wyjścia z nadwagi. Brawo :-)
Cathwyllt
24 lutego 2019, 11:14Dziękuję :D Dziś już oficjalnie mam wagę prawidłową :)
ola05
24 lutego 2019, 11:25Fantastycznie:-)
KochamBrodacza
23 lutego 2019, 18:25Taka pierś musi być pyszna, też nie jadłam i z chęcią bym spróbowała :D miłego pobytu u rodziców :*
Cathwyllt
23 lutego 2019, 19:46Wyszła boska, mimo że nie dałam ani grama soli. Aż usłyszałam od Mojego, że powinnam częściej próbować nowych przepisów :D
KochamBrodacza
25 lutego 2019, 12:39Chyba musze zrobić bo to moje smaki :)
aniloratka
23 lutego 2019, 16:03ciagle promujesz te watrobke :D chyba bede musiala sobie zrobic
Cathwyllt
23 lutego 2019, 19:45Ależ to samo zdrowie i mnóstwo białka, jak najbardziej zrób :D
aniloratka
24 lutego 2019, 19:21bardzo lubie watrobke, tylko jakos rzadko chce mi sie ja robic : D
aska1277
23 lutego 2019, 15:29Gratuluję treningu :) Brawo :) za przekroczenie granicy. Mi jeszcze trochę brakuje, aby wyjść z nadwagi :( Ale dam radę. Pozdrawiam
Cathwyllt
23 lutego 2019, 19:44Damy radę :) Z resztą szczerze mówiąc ta waga prawidłowa BMI to może być i spaślak i anorektyk przy takich szerokich widełkach, więc się jeszcze nie ma co cieszyć...