Myślałam cały weekend i wymyśliłam! Eureka! Stworzyłam nowy zestaw założeń, którego zamierzam się trzymać przez najbliższe 50 dni. Skąd taka liczba? A tak. Pisałam Wam, że wracam do Jillian Michaels i jej Shreda. On zajmuje 30 dni - z pewnością nie uda mi się ćwiczyć codziennie, zakładam 4-5 treningów w tygodniu, zostawiłam sobie też pewien zapas. Jeśli skończę wcześniej, zacznę powtarzać moje ulubione zestawy. I to jest pierwsze założenie. Drugie to jak najwięcej spacerów - przechadzka do tramwaju zamiast podjeżdżania autobusem, okrężna droga do pracy, aktywne weekendy. Jeśli uda mi się zwlec nieco wcześniej z łóżka, to poranna joga. Zamierzam tutaj naprawdę przycisnąć, nie ma, że CPM poniżej 2000 kcal. No i dieta. Ok 1600 kcal ale w weekendy będę sobie pozwalać, żeby mi jakieś piwko nabiło trochę więcej - pod warunkiem, że wcześniej spalę odpowiednią ilość kalorii na treningu lub spacerze. I to tyle, proste założenia, żeby łatwo je było utrzymać. Zobaczymy ile uda mi się osiągnąć w 50 dni. Start nastąpił w poniedziałek z wagą 66,4 kg. Mam też zdjęcia i pomiary obwodów, ale nie różnią się za bardzo od tych zaprezentowanych 3 tygodnie temu, więc wrzucę je dopiero za półtorej miesiąca przy podsumowaniu. A tak prezentowały się pierwsze dwa dni...
Poniedziałek
Śniadanie: serek wiejski z pomidorem i mieszanką płatków owsianych, siemienia lnianego i sezamu - 445 kcal
II śniadanie: banan - 118 kcal - bez zdjęcia, bo zakładam, że wiecie jak wygląda banan :D
Obiad: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa z wędliną drobiową i pomidorem - 389 kcal
Przekąska: baton Dobra Kaloria - 132 kcal
Kolacja: pierś z kurczaka usmażona na łyżce oleju z warzywami (brokuł, kalafior, młode ziemniaki) gotowanymi na parze - 542 kcal
Razem: 1628 kcal
Trening: power walk + Jillian Michaels 30 Day Shred lvl 1 day 1 - 670 kcal
Bilans kalorii: 1628 - 2186 = -558 kcal
Wtorek
Śniadanie: serek wiejski z ogórkiem, czerwoną cebulą i mieszanką płatków jaglanych, siemienia lnianego i sezamu - 437 kcal
II śniadanie: banan - 120 kcal
Lunch: 3 kromki chleba pełnoziarnistego z serkiem kanapkowym, pomidorem i czerwoną cebulą - 407 kcal
Obiad: zupa-krem z brokułów z prażonymi płatkami migdałowymi, do tego ziemniaki i pierś z kurczaka w sosie curry (wszystko autorstwa mojej mamy) - 350 kcal
Bonus: piwo (hej, półfinał Ligi Mistrzów był!) - 544 kcal
Razem: 1859 kcal
Trening: power walk - 581 kcal
Bilans kalorii: 1859 - 2101 = -242 kcal
Tak wyglądały moje pierwsze dwa dni. Jak widzicie zmieniłam cele makroskładników, będę starała się zmienić mój jadłospis tak, by trafiać mniej więcej w podane wartości. Dziś wyjątkowo piszę wieczorem, bo w pracy był istny sajgon. Ledwie siedzę przy laptopie, zaraz chyba pójdę pod prysznic i do łóżka, choć godzina młoda. Do dzisiejszego Shreda dodałam boczki z Tiffany, więc spodziewam się jutro sporych zakwasów :D Przestawiłam już budzik o pół godziny wcześniej, mam ambitny plan zrobić jogę z rana. Zobaczymy jak to będzie. Jak na razie mój 50-dniowy program naprawczy idzie nieźle, jest motywacja, jest power! Są endorfiny po treningu :)
I to tyle, co chciałam Wam napisać. Lecę pod prysznic, musicie mi wybaczyć, że do Was zaglądnę dopiero jutro. Do zobaczenia!
Peanut_Butter
26 kwietnia 2018, 15:08No to powodzenia, plan bardzo sensowny :) Zwłaszcza punkt drugi mi się podoba, bo też staram się wplatać jakiś ruch w taki zwykły dzień, wcześniej z domu nie udaje mi się wychodzić, ale bardzo często wracając wysiadam wcześniej i idę spacerkiem. :) Dobra ta dobra kaloria? Moje faworyty to jabłko-cynamon i kokos-orzech, a tej jeszcze nie jadłam, to może się skuszę
aksza
26 kwietnia 2018, 13:57Trzymam kciuki za plany. Idealnie rozpisane i tak szczegółowo... Ja jestem w tym co najwyżej beznadziejna. Też poszukuję fajnego zestawu ćwiczeń. Okres przejściowy od siłowni mi się przedłuża i trzeba coś zacząć robić w domu.
Cathwyllt
26 kwietnia 2018, 14:18Ja bardzo polecam ten zestaw, który aktualnie przerabiam :)
aniloratka
26 kwietnia 2018, 11:39trzymam kciuki :))
Cathwyllt
26 kwietnia 2018, 14:17Dziękuję!
vicugna
26 kwietnia 2018, 11:02O curry :D to juz wiem co dzisiaj zrobei na obiad haha :D trzymam kciuki za Twoj plan i jego realizację! Pięknie Ci idzie! :)
Cathwyllt
26 kwietnia 2018, 11:04Dziękuję! Sos curry był pyszny, szkoda, że nie potrafię gotować tak jak moja mama... Dlatego biegam raz w tygodniu do niej na obiad :D
martiniss!
25 kwietnia 2018, 22:19A już się zastanawiałam co tam słychać u ciebie :) a tu słychać, oj słychać jak pot się leje :D ambitny plan. Tylko pamiętaj by po tych 50 dniach łagodnie wychodzić z aktywności a nie np. zarzucić ją. Nie jestem fanką zbyt intensywnych długich ćwiczeń podczas odchudzania, to tylko wydłuża pozniej czas stabilizacji. Chyba że to już na stałe. Ale mi by się nie chciało tracić godziny z życia do końca życia na ciągle oglądanie Jillian ;) mimo że to spoko babka ;) może wspinaczka na ściance? Albo kajakowanie? Jak aktywnie żyć to ciekawie :D ja tam jestem kanapowcem ale nie byle jakim ! Ma być ciekawie. Zawsze dobra lektura lub film. A nie oglądam tasiemce w tv :D powodzenia! Poweru!!!
Cathwyllt
26 kwietnia 2018, 10:19Czy ja wiem czy to taka duża aktywność? Ze dwa piętnastominutowe spacery z rana, potem trening wieczorem i tyle. Szczerze mówiąc, to bardzo bym chciała po zakończeniu odchudzania sobie siąść na czterech literach i nie musieć robić nic, ale wiem, że tak nie będzie. Zaraz by wszystko wróciło, co zrzuciłam. Dlatego zanim osiągnę sylwetkę, którą chcę, mam nadzieję przyzwyczaić się do większej aktywności w ciągu dnia i zacząć traktować ją jako coś naturalnego. Co do Jillian, to dla mnie pod względem kontaktu z ćwiczącym jest najlepsza ze wszystkich. Ma fajne poczucie humoru, tłumaczy dlaczego robimy tak a nie inaczej, mówi na co zwracać uwagę - totalne przeciwieństwo chociażby Mel B. Dlatego nie mam problemu z jej słuchaniem przez całego Shreda, ale po jego zakończeniu pewnie poszukam czegoś nowego :) Wspinaczka czy kajakowanie byłoby może i fajne, ale niestety jest niewykonalne ze względów finansowych. I organizacyjnych - korzystając z komunikacji miejskiej trafiłabym na dojazd dwie godziny dziennie...
CarrotsGirl
25 kwietnia 2018, 21:30Wow, super pomysł! Super dania i super aktywność! Uwielbiam takie długie wpisy ;)
Cathwyllt
26 kwietnia 2018, 10:11Dziękuję, kochana, za ciepłe słowa :)