Witajcie, drogie Vitalijki! Radziłyście mi pod poprzednim wpisem przestać się ważyć codziennie. Już miałam w głowie gotowy tekst następnej notki, że nic z tego, ze jestem uzależniona, że jestem przypadkiem beznadziejnym i po prostu muszę się z rana zważyć bo inaczej mnie pokręci... A tu zonk, zaspałam dziś rano. Nie wiem czy nie usłyszałam budzika (śpię w stoperach z komórką pod poduszką i budzi mnie wibracja), czy nie zadzwonił w ogóle, ale obudziłam się o 7:00 zamiast o 6:15 i nie było mowy o takich pierdołach jak ważenie (ale przynajmniej zaliczyłam pełne 8 godzin snu). W ogóle jestem z siebie dumna, bo to, co zwykle zajmuje mi godzinę-półtorej nawet, dziś zrobiłam w pół i do pracy wpadłam zaledwie 10 minut później niż zwykle (tak, korzystam z urlopu managerki i nadaję do Was z biura). I tak sobie myślę, że może los chciał, żebym się nie ważyła tak często, więc spróbuję wytrzymać do czwartku - dnia oficjalnego ważenia i uaktualnienia paska wagi.
Tymczasem pracuję nad odpowiednim rozkładem kaloryczności posiłków i staram się przesunąć kalorie, które mi się nie mieszczą do pierwszej połowy dnia. Wczoraj mój jadłospis wyglądał tak:
Śniadanie: tradycyjnie serek wiejski z ogórkiem i suszonymi pomidorami, do tego dwie kromki pieczywa żytniego - 439 kcal
II śniadanie: dwie nektarynki i kubek yerba mate - 172 kcal
Lunch: trzy kromki pieczywa żytniego z wędliną z pieczonej piersi z indyka i pomidorem (resztę pomidora zjadłam przy krojeniu :D ) - 357 kcal
Obiad: ugotowana przez mojego lubego chińszczyzna - pierś z kurczaka, noodle, mieszanka orientalna, fix do potraw chińskich - 458 kcal (ja w tym czasie wyczyniałam w salonie wygibasy z Ewą Chodakowską i tylko krzyczałam co chwilę, żeby pamiętał wszystko dokładnie zważyć)
Kolacja: sałatka z rukoli, sałaty lodowej, pomidora, papryki i fety - 107 kcal
Woda: 2,75 l
Trening: Skalpel + 10-minutowy trening brzucha z Mel B
Razem: 1534 kcal
Więcej niż zwykle, do tej pory starałam się nie przekraczać 1500 kcal, ale wieczorem nie czułam się przejedzona no i wykonałam dodatkowy trening (obiad wciąż się gotował, a skoro byłam już rozgrzana, to pomyślałam, że co mi tam, machnę te 10 minut - bo mam wrażenie, że z Ewą Chodakowską to ja będę miała uda jak Justyna Kowalczyk, a brzuch zostanie jaki jest). W sumie jestem z tego dnia zadowolona. Nie zweryfikowałam ważeniem czy faktycznie było dobrze, ale dziś rano czułam się lekko i naprawdę dobrze, a to chyba też ważne :)
Dziś znowu idę się stołować i nocować do rodziców, mama od trzech dni jest na diecie Vitalii, więc pewnie przegadamy o dietach cały wieczór :) Dobra, koniec ględzenia, popracować coś trzeba, w końcu w pracy jestem :D
NyuKarisia
23 sierpnia 2017, 10:21Fajnie masz ze z mama sie tak dobrze rozumiecie i sie razem odchudzacie :) ja caly czas probuje nie wygladac jak moja mama :D Smaczne te jedzonka wygladaja, lubie podkradac pomysly :p Ja wczoraj tez zrobilam Mel B bruch bo przy Hot Body Ewy Chodakowskiej nie czuje ze go cwicze :( Powodzenia i wytrwalosci zycze, tak trzymaj :)
Cathwyllt
23 sierpnia 2017, 10:32Ja mam wrażenie, że Ewa traktuje brzuch tak trochę po macoszemu w każdym zestawie. Wydaje jej się, że jak powie "napinaj brzuch przy każdym wydechu" to załatwi tym cały zestaw ćwiczeń na brzuch. A dla mnie brzuch jest najważniejszy (a Mój może sobie krzyczeć, że jednak pupa, bo w tej kwestii decyduję ja!), dlatego ciągle szukam innych trenerów. Ale albo wypluwam przy nich płuca po 10 minutach albo w ogóle nie czuję, że ćwiczyłam i tak jestem na Ewę chyba skazana... :/
chudaja.vitalia
23 sierpnia 2017, 07:23Ale pysznie wszystko wygląda :) powodzenia :)
Cathwyllt
23 sierpnia 2017, 07:54Dziękuję :)
KochamBrodacza
22 sierpnia 2017, 23:34Normalnie jakbym mieszkała w Krakowie to bym Ci przyszła zabrała tą wagę :D Fajnie, że dziś zjadłaś więcej kcal w końcu i to się da opanować :) Super też, że ćwiczysz. Oby tak dalej!
Cathwyllt
23 sierpnia 2017, 07:54Nie oddam wagi, ona mnie pilnuje i krzyczy jak idę po chipsy ;)
KochamBrodacza
23 sierpnia 2017, 12:56:D w takim razie musi zostać :)
Bridget.Jones
22 sierpnia 2017, 22:35też mam niestety problem z codziennym ważeniem ;/ na szczęście waga prawie zawsze pokazuje mniej, ale i tak nie powinnam się ważyć tak... super aktywnośc i jedzonko, gratuluje :)
Cathwyllt
23 sierpnia 2017, 07:53Potrzebujemy wyzwania "tydzień bez wagi" :D
Bridget.Jones
23 sierpnia 2017, 10:57hahha oooo dokładnie :D
theSnorkMaiden
22 sierpnia 2017, 14:41Fajnir ze mama tez dietuje. Moja gotuje lajtowo;) hehe wytrzymaj z ta waga. Tez myslalam ze nieda sie a jednak sie da. Waze sie raz na tydzien. A kiedys wazylam sie pierdylion razy dziennie
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 15:51Taaaa. Waga rano, waga wieczorem i rozkmniny co sie stało ze przez noc tak mało spadło. Byłam, widziałam, na szczęście dawno :)
theSnorkMaiden
22 sierpnia 2017, 18:39Ja tez juz mam to za soba na szcescie
Almorah84
22 sierpnia 2017, 13:28Super smacznie wyglądają twoje posiłki :) Pychotka:) i schowaj wagę, raz na tydzień to max, żeby się nie stresować
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 13:38Tak jest, sir :) Nie mogę zignorować tylu głosów o schowanie wagi. Ok, nie schowałam, bo wolę jak na mnie patrzy i mnie pilnuje, ale nie będę na nią stawać poza cotygodniową kontrolą postępów :)
snowflake_88
22 sierpnia 2017, 12:51Ja nie lubię ani wagi ani centymetra. Waga wariuje i ciągle pokazuje coś innego, centymetra nie potrafię dobrze używać bo zawsze jakoś krzywo zmierzę i wyniki są zafałszowane. Moim najlepszym miernikiem odchudzania są dawno nie noszone spodnie rurki i dawno nie widziana mama :P Ona zawsze zauważy że jest na plus albo na minus. Podobnie jak rurki, zawsze prawdę powiedzą.
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 13:05Ciii, ja sobie wmawiam, że w praniu się skurczyły :) A poważnie prawda jest taka, że ja też nie do końca umiem się mierzyć, ale te cyferki to dla mnie duża motywacja i nie chcę z nich rezygnować. Wiem, że mam osobowość obsesyjną i już dawno przestałam z tym walczyć. Obróciłam to wręcz na swoją korzyść - jak się wkręcę w te wszystkie cyferki, kalorie, kilogramy, centymetry, to tak mierzę i pilnuję, że nie ma mowy o potknięciach. U mnie to działa, a jak mawiał klasyk "jeśli coś jest głupie ale działa, to znaczy, że nie jest głupie" :)
aniloratka
22 sierpnia 2017, 10:09Ja swoja wage schowalam. Nigdy nie wazylam sie codziennie, ale teraz uwazam ja za swojego wroga i siedzi w schowku za kare :D
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 11:18Wszystkie trenerki powtarzają żeby zrobić to, co Ty i schować wagę, ale ja chyba potrzebuję tych małych bodźców w formie mierzalanych efektów mojego odchudzania :)
aniloratka
22 sierpnia 2017, 11:22Rozumiem, ze potrzebujesz jakiegos potwierdzenia, ze idziesz w dobra strone i ze waga spada. Ale serio, wiecej niz raz na tydzien nie potrzeba sie wazyc. Spr, na pewno troche odpoczniesz psychicznie.
lapaz80
22 sierpnia 2017, 10:07Super że z mamą masz dobry kontakt. Spròbuj faktycznie wytrzymać bez codziennego ważenia. Od razu zobaczysz efekty. Pozdrawiam
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 11:17Mam nadzieję :) Gorzej jak się trafi zatrzymanie wody i będę myśleć, że tydzień pracy i efektów brak i motywacja mi spadnie. Strasznie się tego boję.
Kora1986
22 sierpnia 2017, 10:02dobrze mieć wsparcie w mamie :-)
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 11:16Oj bardzo. To wspaniale odchudzać się z kimś - tak na żywo, że przez internet, chociaż i Vitalia i wszyscy jej użytkownicy są dla mnie wielkim wsparciem :)
Tetris
22 sierpnia 2017, 09:59Schowaj wagę, żeby jej nie było widać i waż się raz w tygodniu. Wiem, że niełatwe, ale da się;)
Cathwyllt
22 sierpnia 2017, 10:52Nie, wolę, żeby stała gdzie stoi i patrzyła na mnie karcąco za każdym razem gdy zerkam w stronę szafki z ciastkami ;)