Same dobre wieści, a przynajmniej wg mnie ;) Wczoraj wieczorem zaczęły mi się lekkie skurcze, ale nie takie, żebym miała lecieć na IP. Trwały jakiś czas, ale pozwoliły mi zasnąć. W nocy też się pojawiały, ale nie przybierały na sile. Nie byłam pewna czy to skurcze, ale tak mi się wydawało. Dziś o 8 rano miałam już wizytę u swojej pani doktor. Niestety mam dość wysokie ciśnienie i przez to ogromne bóle głowy. Oprócz tego puchnę i chyba mam ucisk na kręgosłupie bo drętwieją mi ręce i nogi. Po ponownym zmierzeniu ciśnienia było już w normie, ale pani doktor kazała wziąć mi Apap i jeśli po 3h ból głowy nie minie mam się zgłosić na IP. Póki co głowa już nie boli. Mam monitorować ciśnienie i jeżeli pojawi się taki skok to również mam jechać na IP. Po za tym wynik posiewu jest dodatki, a to oznacza, że nie mogę większości porodu przesiedzieć w domu. Jeżeli odejdą mi wody, pojawią się regularne skurcze mam jechać do szpitala, bo muszą mi podać antybiotyk, żeby maleństwo się nie zaraziło.
Po badaniu pani doktor stwierdziła, że szyjka ma 2,7cm, ale jest miękka, niestety dalej zamknięta, więc nie mogła zrobić mi masażu. Kazała jednak stymulować brodawki, masować brzuch, być aktywna fizycznie i pić herbatkę z malin. Kończymy dziś 38tc, więc wypadałoby już urodzić ;) Mała waży ok. 2900g (+/-400g), czyli idealnie jak na mnie. Po wizycie zrobiła mi jeszcze ktg, żeby upewnić się, że wszystko jest ok. No i potwierdziło się, że ten ból, który czuję to skurcze…słabiutkie, ale jednak już są ;)
Trzymajcie kciuki, żebym do 12 grudnia urodziła. Póki co wdrażam w życie porady i próbuję pomóc maleństwu. Na razie skurcze nie mijają, ale też nie nasilają się. Mimo wszystko liczę na szybki postęp.
marga2
7 grudnia 2018, 11:36Trzymam kciuki za szybki i bezpieczny poród!
Catherine45
7 grudnia 2018, 11:39dzięki :*