No niestety, ten tydzień był trochę hmm... wkurzający, pod względem ogółu
i jedzenia... W poprzednią niedzielę ekhem, trochę mi nie wyszło, teraz też trochę mi średnio idzie. Muszę wrócić do tej rygorystyki z pierwszych 6 dni.! Na szczęście < lub na nieszczęście> nie zauważyłam zmian co do tego ile ważę... Ćwiczę od soboty, nie wiem czy to coś mi da... A może za szybko chcę efektów? Na razie fajnie by było poniżej tych 60 kg zejść, o to byłby SUKCES... Miałam plany wykupić karnet na basen i do końca czerwca 2-3 razy w tygodniu chodzić na basen, się zobaczy.
Przydałoby się więcej samokontroli .
Ciepło jest jak nie wiem co, wręcz aż ZA ciepło.
Ale humor nie najlepszy. Wkurzam się o byle co, nawet na siebie. I wszystko jest takie " bez sensu" . Ale ze mnie zamuł. Potrzeba mi więcej energii i jakiejś siły?...
Mama nadzieję, że u was idzie o niebo lepiej ode mnie .
MiFe.
11 maja 2011, 21:14eh..trzymam kciuki, żeby nam ta motywacja szybko wróciła..;)