Zawiozłam dzisiaj moją kicie do weterynarza żeby odessali mu wodę z płuc. Weterynarz zrobiła a to, a potem kitek dostał zapaści i nie zdążyli go uratować.
Chorował, ale miał dostać nowe leki po których proces chorobowy miał się spowolnić..
A miałam go dzisiaj nie zawozić, poczekać do jutra. Czuję się, jakby to wszystko to
była moja wina, jakby to przeze mnie się stało. Nawet nie zdążyłam się z nim
pożegnać
Może powiecie że głupia jestem że tak to przeżywam, ale byłam bardzo do niego przywiązana. Był bardzo towarzyski i miał dopiero tylko 2 lata. To jeszcze prawie
dziecko
PatrycjaFitness
26 lipca 2012, 21:07Nie smuć się , to nie Twoja wina. Pojechałaś po to żeby mu pomóc, czasem występują komplikacje, i tak się dzieje.. ale nie obwiniaj się za to.
misspea
25 lipca 2012, 20:05to co, od jutra walczymy?
krwawaMerry1986
24 lipca 2012, 10:45szkoda kotka, też zawsze lubiłam te zwierzaki...trzymaj się!
krcw
23 lipca 2012, 21:52:);) zaproszonych mamy dużo ale przewidujemy że będzie 120-150 osób ;):) czyli też dużo ;) ale ostatecznie może być różnie może się okaże, że jednak nie wszyscy dadzą radę mimo że obiecywali już teraz:):)
owsiankaa
23 lipca 2012, 20:40Wcale nie głupia, to tylko i wyłącznie świadczy o tym jak wrażliwym i wspaniałym jesteś człowiekiem, bardzo to smutne, ale taka jest kolej rzeczy, że każdy kiedyś musi odejść, pomyśl, że może kotek teraz ma lepiej niżeli miałby dłużej cierpieć, zawsze stawiałam zwierzęta wyżej niż ludzi, bo są bezbronne i zdane na naszą wolą, a ludzie w większości to śmiecie. Trzymaj się mocno kochana:*
Wisterya
20 lipca 2012, 21:48Współczuję, jestem kociarą i też zawsze cierpię ;( A co do pracki, to zero perspektyw, podwyżek i brak predyspozycji do operacyjnej pracy ("klepanie" całodniowe ;)) i trzeba szukać dalej... P.S. Miałam ostatnio najodważniejszego, cudownego, acz wrednego rudego kocura. Nie dał się dzikiej zwierzynie - a latał w nocy po lasach, wracał często poszarpany. Był Lwem, a nie kotem... Ale w końcu samochód go przejechał... Eh. Poza tym coś z tymi kotami jest. Ja pamiętam za dzieciaka, koty jadły mleko i myszy. No, może po niedzieli im się skórka z kurczaka ostała :) I kurcze po kilka zdrowych kotów rodziły. Teraz moja mama kupuje karmy itp, itd.. I wiesz co? Moje kociczki chore kotki rodzą, albo umierają one zaraz po....A one tak cierpią, te zdychające zwierzątka przynoszą mojej mamie pod nogi, "proszą" o ratunek, ale nic z kilkudniowym, sztywnym, małym kotkiem nie zrobisz...masakra!!!!
krcw
20 lipca 2012, 10:30:) no może pokażę ją jak już będzie gotowa;)
deteste
19 lipca 2012, 14:31Chorwacja, Chorwacja. Kurcze, tak mi się podobało, że najchętniej bym nie wracała;))
Bobolina
19 lipca 2012, 10:41Kochana, rozumiem, co czujesz :* jakis czas temu uspilam psa w weekend majowy.. mial zostac przebadany a byl juz taki slabiutki ze babka powiedziala ze nie ma nadziei. okropnie ryczalam.. faktycznie, mloda ta kicia.. ale chcialas dobrze, nie zadreczaj sie :* a jakbys jej nie zawiozla to moze by bylo gorzej? skad moglas wiedziec ze to sie stanie? nie zamartwiaj sie juz, moze teraz jest mu lepiej :*
miss.yvonn
18 lipca 2012, 18:36takie jest życie, widać nadszedł jego czas - zrobiłaś, co mogłaś.
deteste
18 lipca 2012, 18:25Studiować będę we Wrocławiu;) // Strasznie współczuję, naprawdę! I nie masz się co zadręczać, bo przynajmniej wiesz, że zrobiłaś dla niej wszystko, co mogłaś. Trzymaj się!
koralina1987
18 lipca 2012, 17:18współczuję, łzy się kręcą....młodziutki był, moje kotki nie dożyły nawet do 2 lat....a teraz mam wielkie watpliwosci czy wziac Lolka....głupia jestem, przeciec to przyjeciel....kochana trzymaj się w zyciu nie pomyslalałbym żeś głupia!!! masz serce, wielkie!!! on będzie na Ciebie czekał i na pewno już nie będzie cierpiał!
krcw
18 lipca 2012, 15:10współczuje:( ale nie myśl że to Twoja wina, chciałaś przecież mu pomóc, a nie da się przewidzieć wszystkiego. Poza tym doskonale rozumiem ze jest Ci przykro, jak nam zgubiła się suczka to bardzo długo nie mogłam się z tym pogodzić i przez kilka dni płakałam bo tak mi jej było szkoda...zwierze to nie rzecz więc wiadomo, że się można bardzo przywiązać:) Trzymaj się jakoś:)
geenTea
18 lipca 2012, 14:06Głupia? nie, sama mam pieska i jakby coś mu się stało to pewnie też bym przeżywała.... ale nie masz się co obwiniać.
bella.17.
18 lipca 2012, 13:58Nie jesteś głupia, głupia byś była, gdybyś przeszła obok tego obojętnie i olała sprawę. Nie możesz się obwiniać, to nie była Twoja wina. Pomyśl sobie, że teraz Twojemu kotkowi jest lepiej. Już nic go nie męczy ani nie boli. Jest zdrowy i szczęśliwy. I na pewno chce, żebyś Ty też taka była. Więc się nie obwiniaj, nie masz za co. Widać taki los był mu pisany.