I oby to była naprawdę woda! Nie, nie chodzi mi niestety o jeziorko czy inny przyjemny akwen, ale jak łatwo sie domyślić - o wodę zmagazynowaną w mojej nikczemnej powłoce. Mimo, że jestem spod znaku Ryb, wolałabym jej nie mieć za dużo :(
Przychodzą jednak takie dni, kiedy moje ciało wykazuje nadnaturalne wręcz możliwości higroskopijne i zachowuje się jak wyschnięta gąbka do naczyń! Tak moje kochane, chodzi mi o PMS, i co tu dużo mówić, właśnie jestem w samym środku zmagań z całym spektrum atrakcji z nim związanych :( Mam wrażenie, że puchne od środka, i cokolwiek dostarczam, zostaje pieczłowicie schomikowane "na lepsze czasy". I to zarówno w postaci płynnej, jak i stałej! Boje się wejść na wagę...
Oczywiście, wśród tej "parady atrakcji", nie mogło zabraknąć chęci ograniczenia jakiejkolwiek aktywności to zupełnego minimum. W praktyce wygląda to tak, że najchętniej przeleżałabym w ciemnym, chłodnym miejscu, za jedyne towarzystwo mając tabliczkę czekolady (ewentualnie trzy) i pudełko lodów. I chipsy, tak, dużo chipsów!
Ale spokojnie. Wszak scenariusz ów powtarza się co miesiąc, więc wytworzyłam pewne mechanizmy obronne. O ile jestem w stanie zapanować nad wahaniami nastrojów (dużo melisy, dużo biegania), atakami wilczego apetytu (w miarę regularne posiłki), a do tego zmusić się do normalnej aktywności fizycznej (chyba tylko siłą woli!), to niestety problem nakreślony w tytule nie daje mi spać po nocach. Mój organizm zatrzymuje wodę zupełnie jakby przymierzał się do wyprawy na pustynię, a w poprzednim wcieleniu był wielbłądem :(
Żarty żartami, ale problem jest. I mocno demotywuje, kiedy np. przybywa mi 2-3kg.
Może macie jakieś sprawdzone sposoby na drenowanie? Pije póki co herbatę z pokrzyw i staram się dbać o regularne nawodnienie, jednak nie jestem zadowolona z efektów. Podzielcie się Waszymi metodami! :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Muminek9003
12 czerwca 2018, 10:21oooo jeeej. mam podobnie, tyle że nie tylko w trakcie okresu :/ często puchnę, ostatnimi czasy to już w ogóle czuję się i wyglądam jak balon mimo, że piję ziółka jak jakiś szaman i hektolitry wody dziennie... i nic.. waga swoje pokazuje (oczywiście nie w tą stronę niestety..) więc nie mam złotego środka na to.. :( trzymaj się !
cantarella036
14 czerwca 2018, 22:02Lato i upały niestety nie pomagają, ale to tylko woda, jakoś przetrwamy :) Może do ziółek trzeba dodac jakieś szamańskie zaklęcia? :D
Muminek9003
14 czerwca 2018, 23:02ja już i zioła i modły i przekleństwa próbowałam i średnio coś działały. :D dlatego spróbowałam znienawidzonego cardio - serio, minimum pół godziny na orbitreku żeby się wypocić i faktycznie po kilku takich sesjach czułam się lepiej :) ale też przyznam, że spadek temperatury podziałał najlepiej :D