Ladies and gentlemen, the Oscar goes to...
Tak, tak, wczorajsze przewidywania stały się faktem. Mamy lidera klasyfikacji.
Kurczak z kuskusem i rodzynkami* zdecydowanie chapeau bas!
Mój dzisiejszy obiad otrzymał wysokie noty zarówno ode mnie, jak i osób postronnych. Uznanie zdobył głownie z uwagi na fakt, że kształtem, jak i konsystencją, przypominał coś jadalnego i przede wszystkim - obiadopodobnego. Analiza organoleptyczna potwierdziła zaś fakt, że w przeciwieństwie do wczorajszej papki posiadał również smak, rzecz dosyć pożądaną, jak na obiad oczywiście.
Przede mną natomiast otworzyła się nowa ścieżka kariery w kuchni Master Chefa. Myślę, że jeszcze 2-3 takie kulinarne popisy, a sam Gordon zaprosi mnie do znajomych na LinkedInie :D A później, cóż, może książka, może biografia, coś w stylu: "Jak kurczak zmienił moje życie?" albo "Potrawka z kurczaka.Historia prawdziwa". Tylko w najlepszych księgarniach.
:D:D:D
W tym momencie przejdźmy może do faktów. Zanim zacznę wybierać kreacje na czerwony dywan :) Woda oczywiście wypita. Wymyśliłam metodę, żeby do każdej kawy pic z automatu szklankę wody. A że kaw piję ~3-4, mam dodatkowe +3 szklanki, wypite prawie całkiem nieświadomie. Dobry system. Będę chciała z niego zrobić nawyk.
Śniadania i kolacje - bez fajerwerków. Bazują na owocach, a to zawsze będzie mi odpowiadało.
Jutro kolejne wyzwanie. Kurczak po węgiersku. Najchętniej przemyciłabym do niego lampkę tokaju. Ewentualnie trzy :) A tak, pozostaje mi tylko w dalszym ciągu nie spalić kuchni i czekać na ten telefon od Ramsay'a :D
*rodzynki zastąpiłam pestkami dyni i siemieniem lnianym. W dalszym ciągu nie wyobrażam sobie połączenia słodkich rodzynek i mięsa.
Fiborka
26 sierpnia 2016, 21:17Mi też się podoba Twój styl pisania, przyjemnie się czyta i te poczucie humoru :) kariera stoi przed Tobą otworem :-p pozdrawiam
MagiaMagia
26 sierpnia 2016, 20:57:) powodzenia w eksperymantach. dzieki za zastrzyk pozytywnej energii (:
Moniczka2209
26 sierpnia 2016, 18:56Bardzo podoba mi sie styl twojego pisania! Trzymam kciuki
cantarella036
26 sierpnia 2016, 18:59Jeahhhh!! czyli o tej biografii mam myśleć na poważnie? :D dzięki :) trzeba się czasami pośmiać, najlepiej z samej siebie :)