Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: dzień 55, 56 i 57 (czyli dziś)
6 czerwca 2011
wszystkie dni minęły mi naprawdę fantastycznie pod względem towarzyskim, jednak masakrycznie pod względem żywieniowym... Przede wszystkim za dużo piłam piwa(), jadłam słodycze (), a wczoraj zjadłam prawie całą pizzę ().
w każdym razie nie zauważyłam po ciałku żebym gdzieś przybrała, co więcej mój chłopak powiedział, że tyłeczek jest jędrniejszy i prawie nie boczków (i co to ma znaczyć!?!).
dziś zjadłam:
śniadanie: szejk z kiwi i banana + grahamka z warzywami + parówka z indyka II śniadanie: dwa szejki truskawkowe obiad: makaron pełnoziarnisty z sosem słodko- kwaśnym, kurczakiem i ananasem
Do piątku albo soboty jestem w domu, potem wracam na dobre tory: zamierzam pocisnąć z dietą i ćwiczeniami: co drugi dzień rower i co drugi jogging.
JustynaBrave
6 czerwca 2011, 19:10chłopak widzi różnicę :D i że mu się podoba :)))
Iwantthissobadly
6 czerwca 2011, 17:40czasem sobie można pofolgować-ale czasem:)bo potem zacznie się to odbijać,a tego nie chcemy:)
blondyneczka.kama
6 czerwca 2011, 16:01z tym jedzeniem :) jak nie czujesz się źle, że to zjadłaś, to jest świetnie :) byle nie za czesto sie powtarzało :)